Kalifornijczyk Dennis Hope miał kosmiczny pomysł na udany biznes. W 1980 r. przeglądał międzynarodowe przepisy dotyczące własności planet pozaziemskich. Odkrył, że prawo zakazywało przejmowania na własność pozaziemskich ciał niebieskich poszczególnym państwom i korporacjom. Nikt jednak nie zakazał tego osobom fizycznym.
Hope obwołał się więc właścicielem wszystkich obiektów kosmicznych Układu Słonecznego, poza Ziemią i Słońcem. I zaczął swoje włości spieniężać. Całkiem niedrogo – po 80 dolarów za akr (0,4 hektara). Do zakupu dołączał prawo do działki, mapy planet oraz konstytucję własnego autorstwa.
Jak napisał kazachski „Express-K”: „wiele osób z przyjemnością kupiło po kawałku Księżyca czy Marsa, traktując to jako oryginalny podarunek dla bliskich”. Hope w ciągu 20 lat uzbierał ponad 80 mln dol. Ten kwitnący i nieszkodliwy proceder postanowili przerwać prawnicy z Kazachstanu.
– Ma miejsce bezprawna sprzedaż obiektów kosmicznych. Zamierzamy podważyć sądownie prawo własności osoby fizycznej na podstawie skarg wielu obywateli Kazachstanu – postanowił Asylbek Abdigarejew, szef firmy prawniczej z Astany.
Zapowiedział, że w najbliższym czasie firma złoży w Międzynarodowym Trybunale Arbitrażowym w Hadze pozew przeciwko Hopowi o 6 mln dolarów odszkodowania za „moralną szkodę, wyrządzoną Kazachom”.