Przez pół dnia ważyła się wczoraj decyzja, czy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przyleci do Wrocławia na spotkanie z prezydentami Polski i Niemiec, Bronisławem Komorowskim i Christianem Wulffem. W tym czasie ukraiński parlament odrzucił poprawkę do kodeksu karnego, dzięki której mogłaby wyjść na wolność była premier Julia Tymoszenko.
Janukowycz miał przylecieć do Wrocławia rano, ale odłożył wylot z powodu mgły. Ostatecznie wyleciał, ale z siedmiogodzinnym opóźnieniem. Formalną okazją było 200-lecie Uniwersytetu Wrocławskiego, który po 1945 roku odrodził się głównie dzięki polskim naukowcom przybyłym tu ze Lwowa. Ale kluczowe były rozmowy trójstronne. Jak dowiaduje się „Rz", Komorowski i Wulff mieli próbować przekonać Janukowycza, by zgodził się na wypuszczenie Julii Tymoszenko z więzienia. Wskazywali, że jest to warunek integracji Ukrainy z UE.
– Sprawa przeciw Julii Tymoszenko nie dotyczyła jej jako przywódczyni opozycji, ale jako premiera Ukrainy – przekonywał Janukowycz dziennikarzy we Wrocławiu.
Bez dekryminalizacji
Za zmianą kodeksu karnego, która spowodowałaby wyjście Julii Tymoszenko z więzienia, głosowało tylko 157 deputowanych (aby poprawka przeszła, wymaganych było 226 głosów) – głównie z bloku jej imienia oraz Naszej Ukrainy (byłego prezydenta Wiktora Juszczenki). Rządząca Partia Regionów, a także komuniści głosowali przeciwko.
Deputowani Bloku Julii Tymoszenko wyszli z sali po rozpostarciu na fotelach płachty z wizerunkiem swojej przywódczyni. – Na znak protestu opuszczamy salę parlamentu, który całkowicie utracił zdolność działania jako organ ustawodawczy i przekształcił się w instrument legitymizacji bezprawnych i antynarodowych decyzji – oświadczył wiceszef frakcji BJuTy Andrij Kożemiakin.