Separatyści znów szukają lidera

Tym razem Kreml nie ma faworyta. Moskwę zadowoli wygrana każdego z kandydatów, którzy zmierzyli się w wyborach w Osetii Południowej

Publikacja: 25.03.2012 20:06

Osetii Południowej, separatystycznej republiki na terenie Gruzji, nie uznaje prawie nikt. Poza Rosją, która wspiera ją militarnie i politycznie, i trzema krajami niemającymi żadnych interesów na Kaukazie. Prawie nikt nie uznaje i wyborów prezydenckich, które się tam wczoraj odbywały. Polskie MSZ oświadczyło, że „takie przedsięwzięcia nie przyczyniają się do zbliżenia stanowisk stron zaangażowanych w konflikt i oddalają perspektywy jego rozwiązania".

Głosowanie było jednak istotne dla Osetyjczyków (ledwie 30 tysięcy uprawnionych), bo poprzednie, w listopadzie, zakończyło się poważnym konfliktem. Przegrał kandydat Kremla Anatolij Bibiło. Wygraną przywódczyni opozycji Ałły Dżiojewej podważył Sąd Najwyższy. Po masowych protestach opozycji powtórzone wybory wyznaczono na 25 marca. Bibiłow z nich zrezygnował. Dżiojewej startu odmówiono.

„Brak polityków nieprzewidywalnych w tych wyborach oznacza, że powtórki ubiegłoroczego scenariusza, destabilizującego sytuację na Kaukazie i podważającego reputację Rosji nie będzie, i o to chodziło Kremlowi" – pisały rosyjskie portale.

Wystartowało czterech kandydatów, w tym były szef KGB Leonid Tibiłow i ambasador w Rosji Dmitrij Miedojew. Między nimi, według ekspertów, rozegra się walka w drugiej turze. Cała czwórka jest za zacieśnianiem partnerstwa z Rosją.

– Moskwa sparzyła się na protestach opozycji w listopadzie, teraz na wszelki wypadek postawiła bardziej na Tibiłowa. Może go poprzeć opozycyjny elektorat – mówił gruziński politolog Paati Zakareiszwili. Dlaczego Rosja nie liczy na ambasadora Miedojewa? – Oczywiście go popiera, ale Miedojew przez dłuższy czas mieszkał w Moskwie. Osetyjczycy mu nie ufają.

Dżiojewa bojkotowała głosowanie. Przez półtora miesiąca była przetrzymywana w szpitalu. Trafiła tam 9 lutego, gdy została pobita przez funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, którzy wtargnęli do jej sztabu. Dzień wcześniej parlament przegłosował poprawkę do ordynacji wyborczej, uniemożliwiającą jej start w wyborach. W sobotę Dżiojewą wypuszczono ze szpitala.

Rosja uznała niepodległość Osetii Południowej po wojnie z Gruzją w 2008 r. W jej ślady poszły tylko Nikaragua, Wenezuela i Nauru.

Osetii Południowej, separatystycznej republiki na terenie Gruzji, nie uznaje prawie nikt. Poza Rosją, która wspiera ją militarnie i politycznie, i trzema krajami niemającymi żadnych interesów na Kaukazie. Prawie nikt nie uznaje i wyborów prezydenckich, które się tam wczoraj odbywały. Polskie MSZ oświadczyło, że „takie przedsięwzięcia nie przyczyniają się do zbliżenia stanowisk stron zaangażowanych w konflikt i oddalają perspektywy jego rozwiązania".

Głosowanie było jednak istotne dla Osetyjczyków (ledwie 30 tysięcy uprawnionych), bo poprzednie, w listopadzie, zakończyło się poważnym konfliktem. Przegrał kandydat Kremla Anatolij Bibiło. Wygraną przywódczyni opozycji Ałły Dżiojewej podważył Sąd Najwyższy. Po masowych protestach opozycji powtórzone wybory wyznaczono na 25 marca. Bibiłow z nich zrezygnował. Dżiojewej startu odmówiono.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021