Sędziowie Sądu Najwyższego przez trzy dni ostro przesłuchiwali prawnika rządu w Waszyngtonie, który rozpaczliwie bronił uchwalonej przez demokratów reformy zdrowia. Przeciwnicy ustawy, zwanej Obamacare, mają powody do zadowolenia. Przebieg przesłuchań sugeruje bowiem, że Sąd Najwyższy może stosunkiem głosów pięć do czterech uznać, że licząca 2400 stron ustawa – mająca być historycznym sukcesem Baracka Obamy – jest sprzeczna z konstytucją.
Zdecyduje Kennedy
Decydujący w tej sprawie będzie zapewne głos sędziego Anthony'ego Kennedy'ego, który czasem staje po stronie demokratów, a czasem republikanów. Tym razem Kennedy jasno dał do zrozumienia, że przedstawicielom Obamy bardzo trudno będzie przekonać go do swoich racji, zwłaszcza do obowiązku kupna pod groźbą kary ubezpieczenia zdrowotnego.
Następny etap: nakaz jedzenia brokułów
– Czy rząd może zmusić ludzi do kupna telefonów komórkowych, ponieważ ułatwiłyby wezwanie służb ratunkowych? – wypytywał konserwatywny sędzia John Roberts. Inny konserwatywny sędzia Antonin Scalia próbował zaś wydusić z adwokata reprezentującego rząd, czy następnym krokiem Białego Domu i Kongresu będzie wprowadzenie obowiązku kupowania brokułów. Brokuły to co innego niż reforma zdrowia – bronił ustawy Donald Verrilli reprezentujący przed sądem rząd.
Podobne pytania zadają też przedstawiciele opozycji. – Jeśli rząd może wam powiedzieć, co kupować, jeśli chodzi o opiekę medyczną, to co będzie następne? – pytał konserwatywny senator Ron Johnson. – W przyszłości, zobaczycie, nie będziemy wybierać prezydenta. Będziemy wybierać dyktatora opieki zdrowotnej – ostrzegała zaś uwielbiana przez sympatyków Tea Party republikanka Michele Bachmann. Republikanie zdają się bowiem zapominać, że na pomysł wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia medycznego wpadli w latach 90. konserwatyści – ale wówczas to demokraci byli mu przeciwni.
Sprawa wciąż mocno dzieli Amerykanów. Według Pew Research Center przeciw obowiązkowi kupna ubezpieczenia wypowiada się teraz 56 procent z nich, a 41 procent jest za.
Politolodzy podkreślają, że werdykt Sądu Najwyższego w sprawie Obamacare – spodziewany pod koniec czerwca – może mieć ogromne znaczenie dla wyniku listopadowych wyborów prezydenckich. – Paradoksalnie jednak, jeśli sąd uzna, że reforma jest sprzeczna z konstytucją, to werdykt ten może pomóc obecnemu gospodarzowi Białego Domu w walce o reelekcję. Barack Obama i demokraci oskarżą wówczas republikanów o to, że odmawiają prawa do opieki kilkudziesięciu milionom najbiedniejszych Amerykanów – mówi „Rz" dr James Boys, politolog z American International University.
Z kolei Mike Franc z Fundacji Heritage zauważa, że jeśli Sąd Najwyższy uzna, że reforma jest zgodna z prawem, to republikanie będą mogli przekonywać, że jedyna droga do jej obalenia prowadzi przez Biały Dom.