W piątek prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew podpisał decyzję w sprawie przeniesienia centralnych urzędów państwowych na terytorium tzw. wielkiej Moskwy. Konkretne decyzje w sprawie rozmieszczenia poszczególnych instytucji mają zostać przedstawione 9 lipca. Chodzi o administrację Kremla, Dumę Państwową, Radę Federacji, ministerstwa oraz sądy i inne urzędy federalne.
Jak jednak powiedział doradca Miedwiediewa Arkadij Dworkowicz, nowe ich siedziby nie zostały jeszcze nawet zaplanowane. – Jeśli w ciągu trzech miesięcy zostaną podjęte decyzje, kto i kiedy się przenosi, następny rok zostanie poświęcony na projektowanie. Przed końcem 2013 r. budowa po prostu nie będzie mogła zostać rozpoczęta. Nie należy więc oczekiwać przenosin przed końcem 2014 czy nawet w 2015 roku – powiedział.
Miedwiediew zaproponował poszerzenie granic Moskwy i przeniesienie tam urzędów centralnych w lipcu 2011 r. W grudniu tego roku projekt zaakceptowała Rada Federacji, a wcześniej – moskiewska Duma obwodowa. W efekcie 1 lipca zmiany wejdą w życie. Terytorium rosyjskiej stolicy zwiększy się aż 2,4 razy, do 160 tys. hektarów (dla porównania, Warszawa ma powierzchnię ok. 52 tys. ha) i obejmie kilkanaście gmin wysuniętych pasem na południowy zachód aż do granicy obwodu kałuskiego.
Poszerzenie granic Moskwy skrytykowali nie tylko ekolodzy czy obrońcy praw człowieka, ale nawet współpracownicy Miedwiediewa. Twierdzili, że zniszczeniu ulegną podmoskiewskie lasy, projekt jest realizowany głównie z myślą o biznesie, a przeciętni ludzie będą mieszkać na podmiejskich wysypiskach śmieci.
– Trudno oceniać, jak to wszystko będzie wyglądało w rzeczywistości. Jak będzie funkcjonowała stolica po przeniesieniu instytucji centralnych. Wdrażanie zmian potrwa wiele miesięcy. Ale nie zauważyłem, by wywoływało to emocje czy zaniepokojenie mieszkańców – mówi „Rz" moskwianin Tichon Dziadko, dziennikarz.