W niedzielę liczba aktywnych przypadków koronawirusa w Czechach wzrosła do 4782, czyli o prawie 100 więcej, niż w szczycie epidemii w kwietniu.
Dowiedz się więcej: Nowy rekord liczby aktywnych przypadków koronawirusa w Czechach
Czescy politycy już teraz spierają się o to, czy słuszne jest odmawianie niektórym obywatelom prawa do głosowania. Zdaniem portalu idnes.cz większość domaga się szybkiego uchwalenia głosowania korespondencyjnego. - Nakaz kwarantanny przez okręgową stację sanitarną stanowi przeszkodę w korzystaniu z prawa wyborczego. W takim przypadku się nie głosuje i nie ma dla takiej osoby przenośnej urny - zauważył wiceminister spraw wewnętrznych Petr Mlsna.
Wybory regionalne i do Senatu odbędą się w pierwszy weekend października, a druga tura senackiej elekcji - tydzień później. Tymczasem epidemiolodzy zgodnie ostrzegają, że druga fala epidemii koronawirusa nadejdzie jesienią. Niektórzy politycy uważają, że uniemożliwienie obywatelom głosowania jest błędem. - Prawo głosu ma fundamentalne znaczenie. Nie można go pozbawić bez wyroku - podkreślił Karel Schwarzenberg, były szef czeskiej dyplomacji.
Mlsna, odpowiedzialny m.in. za samorząd terytorialny, twierdzi, że nikt obecnie nie rozważa przesunięcia wyborów. - Sytuacja musiałaby być znacznie gorsza - podkreślił. Według niego ograniczenie prawa głosu wynika z konstytucji i jest z nią zgodne. - Są wyjątki, kiedy nie można korzystać z czynnego prawa wyborczego, na przykład gdy ma się gruźlicę i znajduje się w kwarantannie. To absolutnie standardowe - mówił czeski polityk.