Tomislav Nikolić, nowy prezydent Serbii, z trudem toruje sobie drogę na europejskie salony. Nie ułatwia mu zadania ani przeszłość zadeklarowanego nacjonalisty, ani irytujące sąsiadów aroganckie wypowiedzi. Na uroczystości zaprzysiężenia serbskiej głowy państwa zabrakło zaproszonych gości z sąsiednich krajów. Jego chorwacki kolega Ivo Josipović poczuł się urażony stwierdzeniem, że „Vukovar zawsze był serbskim miastem", a przywódcy Bośni i Hercegowiny za obrazę uznali dywagacje o tym, że w Srebrenicy nie doszło do zbrodni wojennych. Na domiar złego nowy serbski prezydent jest słabo rozpoznawalny na Zachodzie.
Tymczasem Serbia, która wciąż boryka się z problemami gospodarczymi i politycznymi (mimo upływu miesiąca od wyborów parlamentarnych wciąż jeszcze nie powstał nowy rząd), potrzebuje zbliżenia z Europą. Tym bardziej że na drodze do integracji europejskiej wyprzedza ją już kilka byłych republik dawnej Jugosławii, Chorwacja jest jedną nogą w Unii Europejskiej. Za kilka tygodni mogą się rozpocząć rozmowy stowarzyszeniowe Czarnogóry, która na dodatek zbliżyła się także do członkostwa w NATO. O potrzebie zbliżenia Serbii do Zachodu wielokrotnie wspominał sam Nikolić, który w czasie swojej niedawnej kampanii wyborczej przekonywał wyborców, że nie jest już tym samym twardogłowym nacjonalistą, za jakiego przez wiele lat go uważano (20 lat temu zaczynał karierę polityczną jako zwolennik Wielkiej Serbii i aktywista Serbskiej Partii Radykalnej u boku skazanego później w Hadze Vojislava Szeszelja). – Dzięki konsekwentnej zmianie retoryki i trwającej cztery lata pracy
PR-owskiej w dużej mierze udało mu się zmienić wizerunek – mówi „Rz" ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich Marta Szpala. – Także w Unii Europejskiej uwierzono w jego przemianę, uznając, że nie jest już niebezpieczny.
Aby to potwierdzić, za cel swojej pierwszej podróży zagranicznej w roli głowy państwa Tomislav Nikolić wybrał Brukselę. Zapewniał tam o proeuropejskim kursie Belgradu i mówił o swoich nadziejach, że rozmowy stowarzyszeniowe z UE zostaną rozpoczęte już jesienią tego roku. Przyjmujący go szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso o żadnych terminach mówić nie chciał, przypomniał za to o problemach w relacjach z UE. Unia oczekuje szybszych zmian w sądownictwie, lepszego przestrzegania praw mniejszości i wolności słowa, skuteczniejszej walki ze zorganizowaną przestępczością i reform gospodarczych.
Największym problemem pozostaje jednak nieprzejednana postawa Belgradu wobec Kosowa, które od 2008 r. jest formalnie niezależnym państwem (choć w UE nieuznawanym przez Hiszpanię, Rumunię, Grecję, Słowację i Cypr).