– Warunkowe zwolnienie Michelle Martin pokazuje, jak trudno czasem połączyć sprawiedliwość z moralnością – napisał w komentarzu redakcyjnym „L'Avenir", katolicki dziennik belgijskiej prowincji Namur. To w tym regionie, a konkretnie w klasztorze klarysek w miejscowości Malonne, znajdzie schronienie była żona i wspólniczka Marca Dutroux, najsłynniejszego belgijskiego pedofila i zabójcy.
Na murach budynków zakonnych w nocy z wtorku na środę już pojawiły się krytyczne napisy, a na czwartek i piątek zapowiedziane są demonstracje przeciwników uwolnienia Martin. Klaryski wydały oświadczenie, w którym mówią, że społeczeństwo nie powinno odpowiadać przemocą na przemoc. I skoro sąd pozwala na zwolnienie warunkowe, a skazana nie ma rodziny ani żadnego miejsca, które chciałoby ją przyjąć, to zakonnice oferują jej schronienie.
Michelle Martin ma prawo do zwolnienia warunkowego już od 2007 roku. Odsiedziała 16 z 30 zasądzonych jej lat, nie stwarza zagrożenia recydywy, zdaniem ekspertów istnieje realna możliwość resocjalizacji. Jednak emocje wywołane tą sprawą spowodowały, że minister sprawiedliwość już przygotowała projekt zaostrzenia prawa. Co ciekawe, w przypadku Dutroux, skazanego na dożywocie, w momencie wydania wyroku skazującego dla ministra sprawiedliwości zarezerwowano prawo decyzji o dodatkowych dziesięciu latach w więzieniu, nawet jeśli sąd w którymś momencie uznałby, że warunki zwolnienia warunkowego zostały wypełnione.
Martin nie jest pierwszą osobą zwolnioną warunkowo, która znajdzie schronienie w zakonie. Także Agnes Pandy zwolniona w 2010 roku została przyjęta przez klasztor w Brugii. Afera Pandy porównywana była nawet do afery Dutroux. Jej ojciec, pastor węgierskiego pochodzenia, zamordował swoje dwie byłe żony oraz ośmioro dzieci, wcześniej wykorzystywał seksualnie swoje córki i pasierbice, prawdopodobnie zamordował też inne osoby. Jego córka Agnes współuczestniczyła w przynajmniej pięciu zbrodniach, choć – jak twierdziła – była też przez niego wykorzystywana seksualnie. Jednak jej zwolnienie i przyjęcie przez zakonnice nie wywołało takich emocji jak sprawa Martin. Bo afera Dutroux to narodowa trauma Belgów, o której chcieliby zapomnieć. Dożywocie dla Marca Dutroux i 30 lat więzienia dla jego żony i wspólniczki dawało nadzieję długich lat spokoju. Decyzja sądu w Mons sprawiła, że koszmar powrócił.
Marc Dutroux porwał, torturował i gwałcił sześć dziewcząt w latach 1995–1996. Cztery z nich zamordował. Jego żona pomagała mu wyszukiwać ofiary, pozwoliła też na śmierć głodową dwóch dziewczynek w piwnicy ich domu w Charleroi, gdy Dutroux odsiadywał akurat karę za mniejsze przestępstwo. Utrzymywała, że była pod wpływem męża, ale zdaniem wielu obserwatorów procesu była raczej inspiracją dla jego zbrodni.