Zdecydowanie zwiększyła swoją aktywność skrajnie prawicowej partii Jobbik (Ruch na rzecz Lepszych Węgier). Jej aktywiści zorganizowali kilka głośnych demonstracji, z której największa odbyła się 17 października w Miszkolcu.
Hasła walki o interes narodowy, wezwania do zwalczania „przestępczości cygańskiej" i żądania poprawy bezpieczeństwa publicznego szef partii Gábor Vona powtórzył podczas wielkiego wiecu zorganizowanego we wtorek w Budapeszcie w ramach obchodów rocznicy antykomunistycznego powstania 1956 roku. Vona zażądał powołania żandarmerii dla ochrony bezpieczeństwa publicznego, zakazu sprzedaży ziemi obcokrajowcom, a nawet wezwał do wystąpienia Węgier z Unii Europejskiej.
Aktywność Jobbiku nie jest bynajmniej dowodem na wzrost siły skrajnej prawicy, lecz wręcz przeciwnie – to raczej próba powstrzymania słabnącej popularności partii. O ile jeszcze wiosną poparcie dla partii sięgało 10 proc. to obecnie spadło do 7 proc. To już mniej niż połowa poparcia zdobytego przez Jobbik w wyborach parlamentarnych w 2010 roku (16,6 proc.). – Na Węgrzech odsetek zwolenników radykalnej prawicy jest dość stabilny i wynosi ok. 20 – 22 proc. – ocenia w rozmowie z „Rz" prof. Pál Tamás, socjolog z Węgierskiej Akademii Nauk. – Problem Jobbiku polega na tym, że coraz więcej wyborców uznaje hasła rządzącego Fideszu za wystarczająco wyraziste i odwraca się od radykałów.Fidesz odżegnuje się od współpracy z Voną i jego kolegami.
Z kolei Jobbik uważa partie rządzącą za nie dość radykalną, a na dodatek zarzuca jej kierownictwu wrogie pociągnięcia. Za takie Jobbik uznał propozycję rejestracji przedwyborczej, która może odebrać mu część elektoratu. Wielu zwolenników skrajnej prawicy niechętnie afiszuje się ze swymi poglądami, a rejestracja wyborców postrzegana jest właśnie jako deklaracja sympatii politycznych. Inny problem Jobbiku polega na tym, że partia nie potrafi rozszerzyć palety poruszanych problemów ani przedstawić pozytywnego programu politycznego. Jej politycy wciąż odwołują się do problemów dokuczliwych dla Węgrów, zwłaszcza tych żyjących na prowincji, którzy stanowią trzon bazy politycznej partii.
Partia jest też konsekwentnie antyeuropejska – w zeszłą niedzielę Jobbik przyłączył się do akcji Europejskiego Sojuszu Ruchów Narodowych (AENM), żądając ogólnoeuropejskiego referendum na temat przyszłości UE. W propagandzie Jobbiku niezmiennie powraca antycygańskość. – Skrajna prawica nie może odwoływać się do jawnego antysemityzmu, więc walka z przestępczością cygańską staje się dla niej hasłem zastępczym – mówi prof. Tamás. Nieprzypadkowo na miejsce największej w tym roku demonstracji Jobbiku wybrano zamieszkane w dużej mierze przez Romów osiedle Avas w Miskolcu. Z powodu dramatycznie wysokiego bezrobocia wśród Cyganów (w niektórych miejscowościach przekracza ono 90 proc.) ich sytuacja socjalna jest bardzo zła, nawet mimo widocznych wysiłków rządu.