O szczegółach prowadzonego przez Komitet Śledczy Białorusi dochodzenia informuje portal Jeżedniewnik.
Białoruscy dziennikarze ustalili, iż w nocy z 10 na 11 grudnia 2011 r. dozorczyni zauważyła silny błysk obok siedziby miejscowego oddziału lojalnego wobec władz w Mińsku i nieuznawanego przez Warszawę Związku Polaków na Białorusi (ZPB).
Po przybyciu na miejsce milicji okazało się, że źródłem błysku jest ładunek wybuchowy domowej produkcji, który na szczęście nie eksplodował. Zarówno samą bombę, jak i ściany budynku oblano farbą.
W związku z incydentem wszczęto postępowanie karne z artykułów o chuligaństwie i niszczeniu mienia. Wobec niemożliwości ustalenia sprawców dochodzenie zostało umorzone, a ładunek wybuchowy skierowano do badań.
Wynik ekspertyzy zmusił Komitet Śledczy Białorusi do wszczęcia w listopadzie zeszłego roku nowego śledztwa. Tym razem między innymi z artykułu o bezprawnym posiadaniu lub produkcji materiałów wybuchowych. W bombie znaleziono bowiem taką samą substancję wybuchową, jakiej w kwietniu 2011 r. użyto w zamachu terrorystycznym w mińskim metrze. Białoruscy śledczy nie potwierdzają na razie, że w Lidzie doszło do próby zamachu terrorystycznego, gdyż nie są znani ani sprawcy, ani ich motywy.