Angela. Od sauny do urzędu kanclerza

Pani Merkel ma już prawie w kieszeni kolejną kadencję na stanowisku szefa rządu. Jednak dziennikarze i historycy wciąż prześwietlają jej przeszłość.

Publikacja: 02.06.2013 08:46

Kim jest właściwie Angela Merkel? – pytał niedawno tytuł w konserwatywnej „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziwne pytanie, bo pani kanclerz rządzi już ósmy rok z rzędu. W dodatku w polityce jest obecna znacznie dłużej i wydawać by się mogło, że wszystko już o niej wiadomo, a do ukrycia nie pozostało już nic.

W sieci znaleźć można nawet jej zdjęcia z plaży nudystów, którą chętnie odwiedzała jako młoda dziewczyna, bo w NRD pielęgnowano swego rodzaju kult ciała. Są dziesiątki biografii pani kanclerz, tysiące artykułów i naukowych opracowań. Trwa jednak kampania wyborcza i pani kanclerz poczuła się zobowiązana do uchylenia rąbka tajemnicy, która otacza jej życie prywatne. A jest ono mało znane nawet dla osób, z którymi blisko współpracuje – na przykład dla obecnego szefa dyplomacji Guido Westerwelle, który zwrócił się kiedyś do męża pani kanclerz: „Dzień dobry, panie Merkel". „Słucham? Nazywam się Sauer, Joachim Sauer" – odpowiedział kwaśno mąż Angeli Merkel, którego nazwisko znaczy zresztą „kwaśny". Pani kanclerz nosi nazwisko swego pierwszego męża – o czym, jak się okazuje, mało kto wie.

Niemcy dopiero teraz dowiadują się więcej o prywatnym życiu swej kanclerz. „U mężczyzn zwracam uwagę na oczy". „Kiedy mieszam w garnku, nie myślę, że właśnie miesza kanclerz Niemiec". Takie i podobne zwierzenia Angeli Merkel zalewają obecnie niemieckie media. Dzieli się nimi z uwagi na kampanię wyborczą. Jest w końcu lokomotywą swej partii CDU. Dzięki Merkel, ugrupowanie to ma największe szanse na zwycięstwo we wrześniowych wyborach parlamentarnych, co dla Angeli Merkel oznacza cztery kolejna lata w urzędzie kanclerskim. W sumie byłoby więc 12. 16 rządził Helmut Kohl, ale drugie 8 zawdzięcza obaleniu muru berlińskiego, na które to wydarzenie nie miał żadnego wpływu.

Nie ma jajek

– Kanclerz Merkel jest w jednej czwartej Polką – ogłosił niedawno jej biograf Stefan Kornelius z „Süddeutsche Zeitung", wyważając otwarte drzwi w książce „Angela Merkel – kanclerz i jej świat". Dotarł do dokumentów o polskich korzeniach dziadka pani Merkel. Nazywał się Ludwig Kazmierczak i urodził w Poznaniu. Dopiero w 1930 roku zmienił nazwisko na Kasner. Jego syn, ojciec Angeli, przyszedł na świat jeszcze jako Kazmierczak. Został pastorem w Hamburgu, ale przyjął propozycję pracy w NRD. Angela urodziła się jeszcze w Hamburgu w 1954 roku.

– Nigdy tego nie taiłam – mówi dziś pani Merkel. Ale też głośno o tym nie wspominała. Zdradziła rodzinną tajemnicę Jarosławowi Kaczyńskiemu w Helsinkach w 2006 roku. Wyznanie miało służyć poprawie atmosfery w relacjach polsko-niemieckich w niezwykle napiętym okresie rządów PiS. Szło o pamięć historyczną, o szefową wypędzonych Erikę Steinbach, odszkodowania, Pruskie Powiernictwo, krzywdzonych polskich rodziców w Niemczech, którym urzędy odbierają dzieci, o gazociąg północny, o satyryczne publikacje o „kartoflu Kaczyńskim", o liczenie głosów w Radzie UE.

Nie jest wykluczone, że pani kanclerz ma jeszcze jednego polskiego przodka w rodzinie. Tym razem od strony matki. Tak przynajmniej twierdził Hans-Jürgen Schuch, historyk i były deputowany Bundestagu. Otóż babcia Angeli Merkel, Gertrud Drange, urodziła się w Elblągu w 1881 roku i wyszła tam za mąż za Polaka Jenscha. W tej rodzinie urodziła się w 1928 roku Herlind Jentsch, matka pani kanclerz.

– Zna pani jakieś polskie słowa? – zapytałem Angelę Merkel kilka lat temu. – Nie ma jajek – odpowiedziała bez namysłu i bez akcentu. – Skąd taka fraza? – ciągnąłem. – Z czasów, gdy gościłam na Mazurach i w pobliskim sklepie wisiał taki właśnie napis – przywołała wspomnienia sprzed lat.

Jak ujawniła Angela Merkel – podczas niedawnej dyskusji z Donaldem Tuskiem przy okazji pojawienia się jej nowej biografii – nigdy nie interesowała się zbytnio losami swej rodziny i nie wiedziała, że jej ojciec, pastor, został ochrzczony i dopiero później przeszedł na protestantyzm. – Mój dziadek pomógł mi w wyborach dwa lata temu. Mam nadzieję, że twój nie przeszkodzi Tobie w 2013 roku – powiedział Tusk. – Nie zrobiło to na nikim żadnego wrażenia i nie ma najmniejszego wpływu na jej popularność – przekonuje „Rz" Werner Patzelt, politolog.

Kariera nie dzięki Moskwie

– Powierzając [Angeli Merkel – red.] stanowisko zastępcy rzecznika prasowego premiera Lothara de Maiziere, chodziło o coś zupełnie innego. Była ona siłą roboczą nie tylko niezawodną, ale inteligentną, elokwentną i mówiącą doskonale po rosyjsku. Jej pochodzenie wydawało się ponadto zapewniać, że jest ona jak najbardziej na miejscu w rządzie ściśle współpracującym z Moskwą – piszą w biografii „Das erste Leben der Angela M." (Pierwsze życie Angeli M.) Georg Reuth i Günter Lachmann. Pierwszy jest dziennikarzem „Bilda", drugi – „Die Welt". Używając trybu przypuszczającego na niemal każdej stronie, starają się wykazać, że pani kanclerz ma sporo do ukrycia z pierwszego okresu swego życia w NRD.

Bo jakże jest możliwa tak oszałamiająca kariera córki pastora z byłej NRD, fizyka z wykształcenia, która zamiast uczestniczyć w obalaniu muru berlińskiego pamiętnej nocy 9 listopada 1989 r., poszła po prostu do... sauny. Była umówiona jak w każdy czwartek ze swą koleżanką i planów nie zmieniła, w przeciwieństwie do tysięcy mieszkańców Berlina Wschodniego, które ruszyły na przejścia graniczne, by sprawdzić, czy prawdę mówiła reżimowa telewizja o swobodzie podróży na Zachód. To świadczy o jej nikłym zainteresowaniu polityką. Wtedy.

Ale już niedługo później rzuciła pracę w instytucie fizyki i nawiązała kontakt z niewielkim ugrupowaniem o nazwie Demokratischer Aufbruch (Przełom Demokratyczny). Na jego czele stał współpracownik Stasi, służby bezpieczeństwa NRD. Nikt o tym wtedy nie wiedział i trudno podejrzewać, aby wiedziała Angela Merkel. Nieoczekiwanie po marcowych wyborach w 1990 r. otrzymała propozycję objęcia stanowiska zastępcy rzecznika prasowego rządu Lothara de Maiziera, pierwszego i ostatniego demokratycznego rządu NRD. Nie obyło się bez protekcji ojca i brata, który także rzucił się w wir wydarzeń politycznych. Rząd ten funkcjonował zaledwie kilka miesięcy, do zjednoczenia Niemiec 3 października 1990 r.

Dwa dni wcześniej Merkel została przedstawiona kanclerzowi Helmutowi Kohlowi. Musiała zrobić na nim wrażenie, bo już po miesiącu zaprosił ją na rozmowę do biura w Bonn. Szukał ludzi z biografią NRD-owską do swej ekipy, spodziewając się, że wygra wybory i rządzić będzie zjednoczonymi Niemcami. Merkel mu się spodobała i polecił sprawdzić jej dossier w aktach Stasi. Nic podejrzanego w nich nie było.

Nic nie znaleźli także autorzy Reuth i Lachmann, ale dają do zrozumienia, że Merkel ma wiele na sumieniu. Bo skąd jej działalność w FDJ (Wolnej Młodzieży Niemieckiej), przybudówki partii reżimowej SED? Autorzy udowadniają, że była zaangażowaną aktywistką FDJ, marksistką i propagandzistką. – Uczyła się z przyjemnością rosyjskiego. Była finalistką olimpiady języka rosyjskiego. W czasie podróży do ZSRR chciała koniecznie odwiedzić Gori, miejsce urodzin Stalina – podkreślają Reuth i Lachmann. Innymi słowy – ukryta komunistka.

Przynależności do FDJ Merkel nigdy nie ukrywała. Zasłaniała się jednak brakami pamięci, jeżeli chodzi o szczegóły. Opisują je autorzy biografii, powołując się na świadków. Nie sposób jednak wysnuć z tego wniosku, że w szafie Angeli Merkel jest ukryty jakiś trup.

Kanclerz Europy

Zdaniem ekspertów książka powstała, bo trzeba było w końcu napisać coś bulwersującego o pani kanclerz, a w większym stopniu niż o fakty chodziło o sprzedaż. Ta idzie dobrze. – Politycznych szkód nie widzę, chociaż taki był zamiar autorów – tłumaczy „Rz" prof. Eckhard Jesse, politolog. Zwraca uwagę, że na zachodzie Niemiec biografia nie robi wrażenia, gdyż nie zawiera nic nowego. Na wschodzie natomiast może przyczynić się do wzrostu popularności Merkel, bo to z nią, „jedną z nas", utożsamia się sporo wyborców.

To między innymi daje jej już dzisiaj niemal pewne zwycięstwo wyborcze we wrześniu. Z większych krajów UE nie ma dziś przywódcy, który ma dłuższy staż – jeżeli nie liczyć „wiecznego"szefa rządu Luksemburga czy premiera Malty. Jedynie przewodniczący KE Jose Manuel Barroso sprawuje swe stanowisko o rok dłużej. Ale dzięki pomocy Angeli Merkel.

Współpracuje z drugim już prezydentem USA i „zaliczy" zapewne trzeciego. Jako szefowa rządu była świadkiem odbywającej się co dziesięć lat zmiany władzy w Chinach. Dłużej od niej rządzić będzie w Europie jedynie Władimir Putin, ale w warunkach swoiście rozumianej demokracji, co pani kanclerz krytykuje śmielej, niż jej poprzednicy w urzędzie kanclerskim. Nie zaszkodził jej politycznej przyszłości kryzys finansowy i gospodarczy. I nie tylko dlatego, że niemiecka gospodarka po reformach kanclerza Schrödera zniosła go zdecydowanie lepiej niż inne. Także dlatego, że pani kanclerz udaje się utrzymywać wyborców w przekonaniu, że jakimś cudem to nie oni zapłacą za Grecję czy Hiszpanię.

Merkel stała się bez wątpienia jedną z najbardziej wpływowych kobiet w najnowszej historii świata. Zawdzięcza to mądrości politycznej, ale i w bardzo dużym stopniu sekwencji przypadków. Z Margaret Thatcher było odwrotnie.

Kim jest właściwie Angela Merkel? – pytał niedawno tytuł w konserwatywnej „Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziwne pytanie, bo pani kanclerz rządzi już ósmy rok z rzędu. W dodatku w polityce jest obecna znacznie dłużej i wydawać by się mogło, że wszystko już o niej wiadomo, a do ukrycia nie pozostało już nic.

W sieci znaleźć można nawet jej zdjęcia z plaży nudystów, którą chętnie odwiedzała jako młoda dziewczyna, bo w NRD pielęgnowano swego rodzaju kult ciała. Są dziesiątki biografii pani kanclerz, tysiące artykułów i naukowych opracowań. Trwa jednak kampania wyborcza i pani kanclerz poczuła się zobowiązana do uchylenia rąbka tajemnicy, która otacza jej życie prywatne. A jest ono mało znane nawet dla osób, z którymi blisko współpracuje – na przykład dla obecnego szefa dyplomacji Guido Westerwelle, który zwrócił się kiedyś do męża pani kanclerz: „Dzień dobry, panie Merkel". „Słucham? Nazywam się Sauer, Joachim Sauer" – odpowiedział kwaśno mąż Angeli Merkel, którego nazwisko znaczy zresztą „kwaśny". Pani kanclerz nosi nazwisko swego pierwszego męża – o czym, jak się okazuje, mało kto wie.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021