Zdaniem policji w roku ubiegłym liczba kradzieży sklepowych spadła o 6 proc. - Nic bardziej mylnego - twierdzi Frank Horst z Instytutu Badań Handlu( EHI) w Kolonii. Udowadnia,że policja posługuje się liczbami dotyczącymi jedynie wykrytych kradzieży. A takich jest zaledwie 2 proc. wszystkich przywłaszczeń na terenach niemieckich sklepów. 98 proc. kradzieży pozostaje niewykryte i tym samym nie trafia do żadnych statystyk. Ujawnione zostają dopiero w czasie remanentów. W sumie kradzieży jest ok 30 mln. rocznie.
Przeciętna wartość skradzionego towaru sięga 70 euro. Najczęściej z półek sklepowych znikają perfumy, kosmetyki, alkohole, nożyki do golenia i papierosy. Pomysłowość złodziei nie ma granic. Udają się często do sklepów z torbami wyłożonymi folią aluminiową, co ma uniemożliwić wywołanie alarmu. Wielu profesjonalistów działa w tandemie lub w grupach. Odwracają przy użyciu różnych metod uwagę personelu, co umożliwia ich wspólnikom opróżnienie nierzadko całych półek. Wabi się też personel do odległego zakątka sklepu i gdy na bramkach wyjściowych zabrzmi alarm nie ma komu zatrzymać złodzieja.
Handel broni się przed złodziejami instalując coraz bardziej wyrafinowane systemy monitoringu. Kosztuje to rocznie 1,2 mld. euro, które oczywiście przerzuca się na klientów. J
ak wynika z danych EHI w roku ubiegłym ukradziono w niemieckich sklepach towarów na łączną sumę 3,8 mld. euro. O 100 mln więcej niż rok wcześniej. Z tego na nieuczciwych klientów przypada 1,9 mld. euro. Za 800 mln. nakradli złodzieje wśród personelu. Reszta przypada na dostawców, pracowników serwisu czy błędy organizacyjne.