W czwartek w Zgromadzeniu Narodowym, izbie niższej francuskiego parlamentu, głosowano dwa wnioski o wotum nieufności dla nowo powołanego rządu. Wnioski złożyły skrajna lewica, Francja Niepokorna (La France insoumise) Jeana-Luca Mélenchona, która domaga się dymisji Emmanuela Macrona oraz skrajna prawica, Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, które chce przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Pierwszy z tych wniosków upadł - a do jego przyjęcia zabrakło 18 głosów.
Skrajna lewica i skrajna prawica przekonane, że rząd Sébastiena Lecornu w końcu upadnie
Rząd Lecornu przetrwał, ponieważ premier poszedł na ustępstwo wobec Partii Socjalistycznej i zawiesił dalszą realizację przeprowadzonej przez Emmanuela Macrona reformy emerytalnej, podnoszącej wiek emerytalny we Francji z 62 do 64 lat. Reforma ma być zawieszona do 2027 roku, czyli do wyborów prezydenckich, w których Francuzi wybiorą następcę Macrona.
Francja Niepokorna i Zjednoczenie Narodowe oceniły, że zwycięstwo Lecornu to odwleczenie nieuchronnej egzekucji. - Rząd Lecornu korzysta z pożyczonego czasu. Bitwa o budżet rozpoczyna się - oświadczył Eric Coquerel, parlamentarzysta Francji Niepokornej.
Czytaj więcej
Za zgodą prezydenta, premier Francji Sébastien Lecornu zapowiedział zawieszenie wydłużenia wieku...
Gdyby rząd Lecornu upadł, Macron znalazłby się pod olbrzymią presją, by rozpisać przedterminowe wybory – sondaże wskazują, że mogłoby je wygrać Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen i Jordana Barelli. Obecny rząd jest czwartym powołanym przez Macrona po przedterminowych wyborach z 30 czerwca-7 lipca 2024 roku. Poprzednie – tworzone przez Michela Barniera, Françoisa Bayrou oraz Lecornu (pierwszy rząd, przetrwał jeden dzień, a Lecornu był premierem przez zaledwie 27 dni - najkrócej w historii), upadały pozbawione większości w parlamencie.