Bradley Manning był analitykiem wywiadu wojskowego, który miał przekazać portalowi Wikileaks 700 stron poufnych dokumentów dyplomatycznych i wojskowych rządu USA. Przedostanie się tych materiałów do internetu jest uważane za największy przeciek tajnych danych w historii Stanów Zjednoczonych.
Manning został aresztowany w Iraku w maju 2010 rok. Przez kilka tygodni był przetrzymywany w amerykańskiej bazie Camp Arifjan w Kuwejcie, a następnie został przetransportowany do USA. Prokuratura postawiła mu łącznie 21 zarzutów, najpoważniejszy z nich to "wspieranie wroga państwa", za co grozi kara dożywocia.
Aby wojskowy został uznany winnym zarzutu dot. wspierania wrogiego państwa, oskarżenie musi dowieść, że zdawał sobie sprawę z możliwości wykorzystania tych dokumentów przez Al-Kaidę. Jak tłumaczył podczas procesu prokurator major Ashden Fein, Manning nie był "zagubionym", ale "zdeterminowanym żołnierzem, z wiedzą, umiejętnościami i chęcią zaszkodzenia wysiłkom wojennym Stanów Zjednoczonym".
W lutym Manning przyznał się do popełnienie części zarzucanych mu czynów, jednocześnie podkreślając, że w czasie kiedy przekazywał poufne dokumenty nie sądził, by szkodziło to USA. Jego celem miało być rozpoczęcie debaty o roli wojska w polityce zagranicznej. W związku z częściową ugodą obrony i oskarżenia, sędzia zmniejszył liczbę zarzutów do dziesięciu. W dalszej części procesu, obrona wojskowego trzyma się linii, że Manning działał w obronie publicznej.
W razie uznania oskarżonego winnym zarzucanych mu czynów, rozpocznie się procedura ustalania wysokości kary.