Przekonała się o tym rodzina z Long Island (stan Nowy Jork), którą odwiedziło i przesłuchało sześciu policjantów z grupy antyterrorystycznej.
Służby antyterrorystyczne są wyczulone na informacje dotyczące przeszukań w internecie mogących dotyczyć materiałów do budowy bomb. Szybkowaru ukrytego w plecaku użyto podczas kwietniowego zamachu w Bostonie w pobliżu mety maratonu. W wyniku dwóch eksplozji zginęły trzy osoby, a 260 zostało rannych.
Informację o akcji policji ujawniła blogerka podpisująca się Michele Catalano. Przyznała, że chodzi o jej męża, który został zwolniony z firmy komputerowej. Pracodawca przyjrzał się historii jego przeszukiwań w internecie i zameldował o swoich podejrzeniach policji. Ta przesłuchała zarówno pracowników firmy jak i samego podejrzanego. Catalano przyznała, że jej mąż chciał kupić plecak w internecie, a ona sama – szybkowar. Z kolei jej 20-letni syn, po informacjach o zamachu w Bostonie chciał dowiedzieć się w sieci, jak można zrobić bombę z kuchennego urządzenia. "To zapaliło światło alarmowe dla służb antyterrorystycznych" – przyznała Catalano. Sprawę szeroko opisały amerykańskie media, które dużo piszą ostatnio o rządowych programach inwigilacji obywateli.
Departament policji powiatu Suffolk naciskany przez dziennikarzy, potwierdził, że doszło do odwiedzin i przesłuchań na Long Island w sprawie przeszukań w internecie, ale nie stwierdzono znamion działalności kryminalnej.
Wizyta w jej domu trwała około 45 minut. Pod posesję zajechały trzy samochody z sześcioma nieumundurowanymi mężczyznami z Joint Terrorism Task Force – służby antyterrorystycznej, w skład której wchodzą przedstawiciele nowojorskiej policji oraz FBI. Zadawali pytania jej mężowi i przeszukali pobieżnie jej dom. W pewnym momencie doszli do przekonania, że nie mają do czynienia z terrorystami i odjechali. Catalano przyznała jednak, że jest zaniepokojona, że "gdzie tam, ktoś zawsze ci się przygląda".