W szczególności rosyjski resort dyplomacji zwróciło uwagę na wspólne oświadczenie, które wydali ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji - Heiko Mass i Jean-Yves Le Drian.
„W związku z kategorycznymi zarzutami, że toksyczne środki trujące o działaniu paralityczno-drgawkowym, które na Zachodzie nazywane są Nowiczokiem, powstały w naszym kraju (w Związku Radzieckim - red.), musimy przypomnieć, co następuje: z biegiem lat specjaliści z wielu krajach zachodnich i specjalistyczne organy NATO pracują nad substancjami, które składają się na tę ogromną rodzinę środków chemicznych. Ponadto, na przykład w Stanach Zjednoczonych oficjalnie wydano ponad 150 patentów dla twórców technologii do ich wykorzystania bojowego” - czytamy w oświadczeniu.
20 sierpnia Aleksiej Nawalny stracił przytomność na pokładzie samolotu, podczas lotu z Tomska do Moskwy. Po awaryjnym lądowaniu trafił do szpitala w Omsku, gdzie lekarze początkowo nieoficjalnie potwierdzili, że w jego organizmie znaleziono substancję groźną dla otoczenia, a potem temu zaprzeczyli.
O wywiezienie z Rosji Nawalnego, głównego krytyka Władimira Putina, zabiegała rodzina i współpracownicy opozycjonisty. Nie zgadzali się na to lekarze z Omska.
Żona Nawalnego, Julia, zażądała w liście do Putina zezwolenia na wywóz męża. Ostatecznie po dwóch dniach karetka pogotowia lotniczego, przysłana przez berlińska klinikę Charite, przetransportowała Nawalnego do Niemiec. 2 września laboratorium Bundeswehry „ponad wszelką wątpliwość” stwierdziło, że Nawalny został otruty - przekazał rząd Niemiec.