Parlament Europejskie przegłosował dziś w Strasburgu rezolucję, która sugeruje, że bez wypuszczenia z więzienia liderki ukraińskiej opozycji Julii Tymoszenko, UE nie powinna na szczycie wileńskim (28-29 listopada) podpisywać umowy z Kijowem.
W UE za państwa najostrzej obstające przy tym warunku uchodzą Holandia, Szwecja i Wielka Brytania. Czy najważniejszy gracz w UE może popatrzeć na sprawę Tymoszenko przez palce? Spytany o to przez „Rz" najważniejszy eurodeputowany rządzących w Niemczech chadeków Elmar Brok, zaprzeczył: - Od samego początu niemiecki rząd mówił, że wszystkie warunki muszą być spełnione.
„Rz": Może pan sobie wyobrazić, że na szczycie w Wilnie nie zostanie podpisana umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą?
Elmar Brok: Stanowisko Unii Europejskiej jest bardzo jasne: albo Ukraina spełni warunki, albo nie będzie podpisu pod umową stowarzyszeniową w Wilnie. Piłka jest po stronie władz ukraińskich. Mam nadzieję, że ukraińskie władze zrealizują wszystkie zobowiązania, ale czas ucieka. W sprawie ulepszenia prawa wyborczego i reform prawnych widzimy znaczący postęp, ale nie dostrzegamy go w trzeciej ze spraw, które jeszcze pozostały, czyli wybiórczej sprawiedliwości, która zawiera i sprawę Julii Tymoszenko.
Szef polskiej dyplomacji powiedział we wtorek w Kijowie, że trzy państwa unijne nie zgodzą się na podpisanie umowy, jeżeli Julia Tymoszenko nie zostanie wypuszczona z więzienia. Ale nie wspomniał o Niemczech. Niemiecki rząd nie stawia takiego warunku?