Złodziej Hitlera wciąż kryty

Skandal dyplomatyczny na linii Warszawa–Berlin. Zasłaniając się prawem podatkowym, Niemcy chronią gigantyczną kolekcję zrabowanych podczas wojny arcydzieł sztuki.

Publikacja: 07.11.2013 04:48

Heinrich Himmler i Adolf Hitler oglądają skonfiskowane dzieła sztuki

Heinrich Himmler i Adolf Hitler oglądają skonfiskowane dzieła sztuki

Foto: AFP

To sprawa bez precedensu. Nigdy po wojnie nie udało się bowiem odnaleźć tak wyjątkowej kolekcji dzieł skradzionych przez nazistów w Europie.

Chodzi o zbiór przeszło 1,4 tys. obrazów odnalezionych w monachijskim mieszkaniu Corneliusa Gurlitta, którego ojciec na polecenie Hitlera rekwirował dzieła sztuki ofiarom nazizmu.

Nie wiemy, czy w kolekcji są obrazy skradzione w Polsce. Problem polega na tym, że Niemcy odmawiają komukolwiek nawet wglądu w listę dzieł. Twierdzą, że nie jest to możliwe, póki przeciwko Gurlittowi trwa dochodzenie w sprawie niezapłaconych podatków.

– Poleciłem wystąpić naszej konsul o listę tych obrazów. Kiedy ją otrzymamy, najpewniej zostanie opublikowana w Internecie, by pokrzywdzeni mogli rozpoznać swoją własność – mówi prof. Wojciech Kowalski, pełnomocnik MSZ ds. restytucji dóbr kultury.

Wczoraj wieczorem prokuratura w Augsburgu, która przejęła kolekcję, zasygnalizowała jednak, że listy nie upubliczni. Z naszych informacji wynika, że jeśli odmowa będzie ostateczna, do sprawy włączy się szef naszej dyplomacji, a może nawet premier.

Chodzi o wywarcie na Berlin presji politycznej. Tego samego domagają się amerykańskie kancelarie prawne walczące o dostęp do listy w imieniu właścicieli żydowskich.

Zachowanie niemieckiej prokuratury jest tym bardziej zadziwiające, że Berlin zobowiązał się do publikacji list zagrabionych dzieł, podpisując w 1998 r. waszyngtońską konwencję w tej sprawie.

Historia kolekcji Gurlitta to pasmo sześciu dekad niemieckich zaniechań. Ojciec Corneliusa, Hildebrand Gurlitt, po dojściu Hitlera do władzy został jednym z czterech marszandów, którzy pośredniczyli w handlu dziełami „sztuki zdegenerowanej". Skonfiskowane od rodzin żydowskich lub muzeów obrazy, które nie spełniały norm estetycznych nazistów, sprzedawał na aukcjach za granicą, przede wszystkim w Szwajcarii.

Część dzieł Gurlitt po cichu zachował jednak dla siebie. Ich niepełną listę w 1950 r. opracowały amerykańskie władze okupacyjne. Jednak Corneliusowi, który odziedziczył po ojcu kolekcję, z niewiadomych powodów niemiecki rząd jej nie zabrał. Co więcej, latami wyprzedawał arcydzieła na aukcjach, nie wzbudzając podejrzeń.

Sprawa wyszła na jaw przypadkiem trzy lata temu przy okazji kontroli skarbowej. Ale od tego czasu władze niemieckie ukrywały informacje o zbiorze, w którym są obrazy m.in. Pabla Picassa, Marca Chagalla czy Henriego Matisse'a.  Dopiero trzy dni temu o odkryciu w mieszkaniu Gurlitta napisał tygodnik „Focus". Prokuratura do dziś nie wydała nakazu aresztowania Gurlitta, który zniknął. A gdy wreszcie prokurator zwołał konferencję prasową, jego ludzie próbowali nie wpuścić na nią konsul RP.

To sprawa bez precedensu. Nigdy po wojnie nie udało się bowiem odnaleźć tak wyjątkowej kolekcji dzieł skradzionych przez nazistów w Europie.

Chodzi o zbiór przeszło 1,4 tys. obrazów odnalezionych w monachijskim mieszkaniu Corneliusa Gurlitta, którego ojciec na polecenie Hitlera rekwirował dzieła sztuki ofiarom nazizmu.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019