To sprawa bez precedensu. Nigdy po wojnie nie udało się bowiem odnaleźć tak wyjątkowej kolekcji dzieł skradzionych przez nazistów w Europie.
Chodzi o zbiór przeszło 1,4 tys. obrazów odnalezionych w monachijskim mieszkaniu Corneliusa Gurlitta, którego ojciec na polecenie Hitlera rekwirował dzieła sztuki ofiarom nazizmu.
Nie wiemy, czy w kolekcji są obrazy skradzione w Polsce. Problem polega na tym, że Niemcy odmawiają komukolwiek nawet wglądu w listę dzieł. Twierdzą, że nie jest to możliwe, póki przeciwko Gurlittowi trwa dochodzenie w sprawie niezapłaconych podatków.
– Poleciłem wystąpić naszej konsul o listę tych obrazów. Kiedy ją otrzymamy, najpewniej zostanie opublikowana w Internecie, by pokrzywdzeni mogli rozpoznać swoją własność – mówi prof. Wojciech Kowalski, pełnomocnik MSZ ds. restytucji dóbr kultury.
Wczoraj wieczorem prokuratura w Augsburgu, która przejęła kolekcję, zasygnalizowała jednak, że listy nie upubliczni. Z naszych informacji wynika, że jeśli odmowa będzie ostateczna, do sprawy włączy się szef naszej dyplomacji, a może nawet premier.