– W 1937 roku z muzeów Wrocławia, Bytomia i Szczecina zostały wysłane do Monachium dzieła „sztuki zwyrodniałej" na wystawę „Entartete Kunst". Zarekwirowane przez nazistów jeszcze w tym samym roku obiekty zostały przeznaczone do sprzedaży. Wśród upoważnionych do ich zbycia antykwariuszy znajdował się Hildebrand Gurlitt. Obecnie ministerstwo czeka na potwierdzenie ze strony niemieckiej, że wśród odnalezionych obiektów znajdują się dzieła sztuki z terenów Polski – powiedział rzecznik Ministerstwa Kultury Maciej Babczyński.

To efekt m.in. publikacji „Rz". Wczoraj napisaliśmy, że niemieckie władze trzy lata temu odnalazły kolekcję w monachijskim mieszkaniu syna Hildebranda Gurlitta, Corneliusa. Sprawa wyszła jednak na jaw dopiero w ub. tygodniu. Ale polski minister kultury Bogdan Zdrojewski nie wykazywał większego zainteresowania sprawą.

– W związku z tym, że wiemy mniej więcej, jak ta kolekcja powstawała, jak została zebrana, raczej obrazów z polskich zbiorów nie należy się tam spodziewać – mówił we wtorek wieczorem w TVP Info.

Mimo to resort spraw zagranicznych zdecydował się interweniować w tej sprawie u niemieckich władz. MSZ chce upomnieć się o pełną listę arcydzieł i sprawdzić, czy nie ma tam takich, które należą się Polsce. Sprawą zajęły się także polskie media.

– To zmobilizowało Ministerstwo Kultury do działania. Dobra wiadomość – mówią źródła dyplomatyczne.