Reklama

Tymczasowa umowa jądrowa

Iran zgodził się zawiesić program nuklearny w zamian za złagodzenie sankcji. Na pół roku.

Publikacja: 25.11.2013 00:44

Negocjacje sześciu mocarstw z Iranem zakończyły się w niedzielę nad ranem. Na zdjęciu szefowie dyplo

Negocjacje sześciu mocarstw z Iranem zakończyły się w niedzielę nad ranem. Na zdjęciu szefowie dyplomacji Niemiec Guido Westerwelle, Iranu Mohammad Zarif i Rosji Sergiej Ławrow.

Foto: AFP, Fabrice Coffrini Fabrice Coffrini

Informację o najważniejszej od dziesięcioleci umowie z Teheranem ogłoszono na Twitterze. Wczoraj nad ranem najpierw pojawiła się na profilu Unii Europejskiej, a zaraz potem w ten sam sposób potwierdził ją szef dyplomacji Iranu.

W kolejnych godzinach zwolennicy wynegocjowanego przez sześć światowych mocarstw porozumienia prześcigali się w wychwalaniu, jak historyczny to przełom. W specjalnym przemówieniu prezydent USA przekonywał, że umowa zawiera „istotne ograniczenia, które pomogą zapobiec temu, by Iran zbudował broń atomową". – Mówiąc prościej, ta umowa odcina Iranowi najbardziej prawdopodobną drogę do bomby – stwierdził Barack Obama.

Przeciwnicy umowy uważają jednak, że to historyczny błąd. – Dziś świat stał się bardziej niebezpieczny, bo najniebezpieczniejszy reżim świata poczynił znaczący krok ku pozyskaniu najgroźniejszej broni na świecie – przekonywał premier Izraela Benjamin Netanjahu.

– To pierwszy, bardzo ważny krok na drodze porozumienia i świadczy o jednomyślności światowych mocarstw w dążeniu do rozwiązania problemu – mówi „Rz" prof. Yossi Makelberg z brytyjskiego instytutu Chatham House i podkreśla: – Wszystko zależy jednak od tego, co wydarzy się w ciągu najbliższych sześciu miesięcy.

Atom za sankcje

Po ofensywie dyplomatycznej prezydenta Iranu Hassana Rohaniego na wrześniowym forum Rady Bezpieczeństwa wszystko potoczyło się błyskawicznie. Już w Nowym Jorku doszło do pierwszej od ponad 30 lat bezpośredniej rozmowy szefów dyplomacji USA i Iranu. Niespełna trzy tygodnie później w Genewie odbyła się pierwsza runda mediacji między wysłannikami Teheranu a przedstawicielami sześciu mocarstw (USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Chin, Rosji i Niemiec). Po kolejnych dwóch rundach rozmów podpisano porozumienie.

Reklama
Reklama

Umowa akłada, że Teheran na sześć miesięcy wstrzyma wzbogacanie uranu do poziomu ponad 5 proc. Ma też umożliwić inspekcje w swych ośrodkach nuklearnych Froro i Natanz. W zamian Irańczycy będą mogli sprzedawać ropę, nie mogą jednak zwiększyć jej produkcji. Częściowo zostaną także  złagodzone sankcje m.in. na obrót metalami szlachetnymi. Strony zobowiązały się też, że w przyszłym roku podpiszą porozumienie, które ostatecznie rozwieje obawy, że Teheran chce zbudować arsenał atomowy.

Utajnione mediacje

Wszystko to miało stać się możliwe dzięki zmianie na stanowisku prezydenta Iranu. W sierpniu wrogo nastawionego do Zachodu Mahmuda Ahmadineżada zastąpił skłonny do dialogu Hassan Rohani. Tak przynajmniej wygląda oficjalna wersja tej historii.

To, co działo się za kulisami, ujawniła wczoraj Associated Press po wielu miesiącach dziennikarskiego śledztwa. Z jej informacji wynika, że Amerykanie potajemne rozmowy z Teheranem prowadzili już od roku, a zielone światło do ich rozpoczęcia dał osobiście Barack Obama. Wiedziało o tym – twierdzi AP – tylko kilka osób z jego najbliższego otoczenia.

Od marca podsekretarz stanu William Burns oraz Jake Sullivan, główny doradca ds. polityki zagranicznej wiceprezydenta Joe Bidena, co najmniej pięć razy spotkali się z przedstawicielami Iranu. Według trzech wysokich rangą urzędników amerykańskiej administracji, na których powołuje się agencja, większość tekstu porozumienia opracowano podczas poufnych spotkań, do jakich doszło już po zaprzysiężeniu Rohaniego. Dopiero później proponowany tekst umowy przekazano wysłannikom sześciu mocarstw i uzgodniono ostatnie szczegóły.

Barack Obama już w exposé otwierającym jego pierwszą kadencję zapowiadał wyciągnięcie ręki do Teheranu, ale na drodze stał prezydent Ahmedineżad. Jego reelekcja w czerwcu 2009 r. doprowadziła do gwałtownych protestów i ostrych represji wymierzonych w irańską opozycję. Jak by tego było mało, miesiąc później doszło do zatrzymania na granicy iracko-irańskiej trzech Amerykanów. To właśnie próba uwolnienia ich okazała się pretekstem do tajnych rozmów.

Kluczowym graczem stał się sułtan Omanu, który najpierw pomógł w uwolnieniu obywateli USA (zwolniono ich w 2011 r.), a potem zaproponował pośrednictwo w mediacjach. Początkowo brali w nich udział urzędnicy średniego szczebla, a dyskusje dotyczyły logistyki ewentualnych spotkań polityków szczebla wyższego. Już po zaprzysiężeniu Rohaniego w sierpniu zorganizowano jeszcze dwie rundy tajnych rozmów. Cel był już wtedy jasny: wyrwanie z matni rozmów między Teheranem a grupą sześciu mocarstw.

Reklama
Reklama

Pokerowa zagrywka

„Największymi zwycięzcami są Irańczycy i Amerykanie, którzy wierzyli w sens dyplomacji" – uważa Trita Parsi z Narodowej Rady Amerykańsko-Irańskiej w Waszyngtonie. – Powodzenie zależy jednak od tego, czy strony się wywiążą z zobowiązań – dodaje Makelberg.

Cytowany przez „Haaretz" prof. Uzi Rabi, dyrektor Centrum Studiów Bliskowschodnich na uniwersytecie w Tel Awiwie, jest przekonany, że bez względu na rozwój sytuacji umowa zmieni sytuację w regionie. Podobnie jak wielu ekspertów nie wierzy, że Teheran rzeczywiście porzuci plany budowy broni atomowej. „Na koniec tych sześciu miesięcy wyznaczony zostanie kolejny sześciomiesięczny termin na negocjacje i tak w nieskończoność" – uważa Gary Samore, były doradca ds. nieproliferacji w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Baracka Obamy.

Dla prezydenta USA może to być pokerowe zagranie. Jeśli podpisane wczoraj porozumienie rzeczywiście uczyni Iran wolnym od broni atomowej, będzie to punkt zwrotny we wrogich od dziesięcioleci relacjach na linii Waszyngton-Teheran i ukoronowanie polityki zagranicznej Obamy.

Już teraz umowa nie podoba się Izraelowi i Arabii Saudyjskiej, czyli najbliższym sojusznikom USA na Bliskim Wschodzie. W razie porażki amerykański prezydent ryzykuje, że przejdzie do historii jako ten, który próbował dogadać się z krajem od lat uważanym za głównego sponsora terroryzmu na świecie.

Informację o najważniejszej od dziesięcioleci umowie z Teheranem ogłoszono na Twitterze. Wczoraj nad ranem najpierw pojawiła się na profilu Unii Europejskiej, a zaraz potem w ten sam sposób potwierdził ją szef dyplomacji Iranu.

W kolejnych godzinach zwolennicy wynegocjowanego przez sześć światowych mocarstw porozumienia prześcigali się w wychwalaniu, jak historyczny to przełom. W specjalnym przemówieniu prezydent USA przekonywał, że umowa zawiera „istotne ograniczenia, które pomogą zapobiec temu, by Iran zbudował broń atomową". – Mówiąc prościej, ta umowa odcina Iranowi najbardziej prawdopodobną drogę do bomby – stwierdził Barack Obama.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1242
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1241
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1240
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1239
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1238
Reklama
Reklama