Przyjęte w skandaliczny sposób zmiany w ukraińskim ustawodawstwie zostały jednoznacznie uznane za krok w stronę wprowadzenia autorytaryzmu w kraju. Portale społecznościowe zostały zalane lawiną komentarzy – dominuje ton poczucia zagrożenia, złości, ale także wezwania do walki.
Jurij Łucenko, pobity 11 stycznia przez funkcjonariuszy Berkutu były minister spraw wewnętrznych, na własną prośbę został wypisany ze szpitala i natychmiast opublikował na swoim profilu odezwę do narodu. W swoim wpisie zatytułowanym "Rabunek wolnej Ukrainy" wezwał on Ukraińców do masowego przyjazdu do Kijowa na Dzień Zjednoczenia Narodowego, 22 stycznia. "Pełna mobilizacja Ukrainy – na stolicę. Samochodami, busami, na traktorach – walczcie o wolną Ukrainę!".
W Internecie na bieżąco publikowane są kolejne infografiki, które w przystępny sposób tłumaczą, jakie przepisy zostały uchwalone i jakie mogą za sobą pociągnąć konsekwencje. "Od teraz państwo może zablokować Twój dostęp do Internetu", "Masowe naruszenie porządku publicznego – kara od 10 do 15 lat pozbawienia wolności", "Zbieranie informacji na temat funkcjonariuszy Berkutu i sędziów – do trzech lat więzienia", "Działalność agencji informacyjnych bez rejestracji w państwowym spisie – konfiskata sprzętu oraz gigantyczne kary pieniężne".
Ukraiński Internet pełen jest podobnych wpisów, często tłumaczonych na język angielski – tak, ażeby informacje dotarły także zagranicę.
"Janukowycz na lekcjach dla początkującego dyktatora" – to tytuł artykułu opublikowanego na stronie największego, niezależnego portalu informacyjnego Ukrainy, "Ukraińskiej Prawdzie". Strona internetowa założona w 2000 roku przez brutalnie zabitego przez funkcjonariuszy ukraińskiej bezpieki dziennikarza, Hieorhija Gongadze, od lat stanowi główne źródło informacyjne Ukraińców. Od początku obecnych protestów gra również główną rolę – to od wpisu jej dziennikarza, Mustafy Najema, rozpoczęły się manifestacje 21 listopada, które następnie przerodziły się w Euromajdan.