Ustępstwo Janukowycza

Liderzy opozycji i prezydent Janukowycz zawarli porozumienie, które może uchronić Ukrainę przed rozlewem krwi.

Publikacja: 24.01.2014 00:27

Ustępstwo Janukowycza

Foto: AFP

Korespondencja z Kijowa

Umowa została zawarta tuż przed północą czasu lokalnego, trzy godziny po upływie rozejmu między protestującymi a specjalnymi oddziałami Berkutu. Wcześniej lider opozycji Witalij Kliczko ostrzegł Janukowycza, że jeśli do porozumienia nie dojdzie, „porwie ludzi na barykady". Po północy sytuacja się skomplikowała, bo Majdan uznał, że nie zgadza się na porozumienie z władzami.

Kompromis zakłada amnestię dla wszystkich zatrzymanych uczestników protestów, którym groziło do 15 lat więzienia. Chodzi o przeszło 300 protestujących. Z nieoficjalnych informacji wynika także, że Janukowycz zgodził się, aby na wtorkowym nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Najwyższej omawiano nie tylko odwołanie ustawy z 16 stycznia radykalnie ograniczającej wolności obywatelskie, ale być może nawet dymisję rządu Mykoły Azarowa. To pierwsze poważne ustępstwo ukraińskiego przywódcy od czasu wybuchu protestów na Majdanie dwa miesiące temu.

Już w czwartek rano w rozmowie telefonicznej z przewodniczącym Komisji Europejskiej José Manuelem Barroso ukraiński prezydent obiecał, że nie wprowadzi w stolicy stanu wojennego. W tym samym czasie lider opozycji Witalij Kliczko zdołał wynegocjować z funkcjonariuszami Berkutu i protestującym „zawieszenie broni" do ósmej wieczorem.

Jednak na prowadzącej do rządowej dzielnicy ulicy Hruszewskiego te doniesienia mało kto brał poważnie.

– Oni w każdej chwili mogą zaatakować. Musimy się spieszyć, być stale czujni – Witalij, student z Żytomierza, który już od grudnia jest na Majdanie, wskazuje mi ręką na stojący w bojowym szyku kilkusetosobowy oddział Berkutu.

Na barykadzie

Kilka godzin wcześniej wokół nas trwały gorączkowe przygotowania do szturmu specjalnych oddziałów milicji. Bruk zastąpiła czarna breja, bo ludzie powyciągali jedną po drugiej kostki i utworzyli z nich niewielkie kopczyki, magazyny amunicji. Od strony Hruszewskiego bronią Majdanu cztery, wysokie na 3–4 metry barykady. Ludzie co chwila uzupełniają je workami z piaskiem. Przynoszą także opony, które zostaną w nocy podpalone, aby na polu walki było widniej i cieplej: synoptycy zapowiadają 20-stopniowy mróz.

Układ fortyfikacji przypomina okopy, w jakich w pierwszej wojnie światowej walczyli na froncie zachodnim Niemcy i Francuzi. Także wygląd protestujących ma wiele wspólnego z żołnierskim rynsztunkiem: obowiązkowo kask, kij bejsbolowy lub metalowy pręt, maska przeciw gazom łzawiącym, nauszniki na wypadek użycia przez Berkut granatów hukowych. Wielu manifestantów założyło także coś na kształt narciarskich kombinezonów. Nieprzemakalny materiał ma zapewnić przynajmniej minimalną ochronę, gdyby milicja użyła armatek wodnych, zabójczej broni w warunkach dotkliwego mrozu.

Ślady po walkach ostatnich trzech dni także świadczą o tym, że coraz więcej protestujących nie chce już słyszeć o negocjacjach z Janukowyczem. – To nasza ziemia! Wolność albo śmierć! Chwała rewolucji! – hasła wypisane sprejem na kamienicach wzdłuż głównej ulicy miasta, Chreszczatyk, nie odwołują się już do integracji europejskiej, jak to było jeszcze miesiąc temu. Są o wiele bardziej radykalne.

– Banda (chodzi o ekipę Janukowycza – red.) stosuje wszystkie metody, aby nas zdusić. Dlaczego my mamy się ograniczać? – pyta Andriej Tarasenko, koordynator nowego radykalnego ruchu Prawy Sektor, który nie chce w ogóle rozmawiać z reżimem. Liderzy Majdanu na razie odrzucają tak radykalną strategię. W czwartek wielokrotnie przekładano termin negocjacji z Janukowyczem. W końcu rozpoczęły się o siódmej wieczorem.

– Mamy 24 godziny na uratowanie pokojowego porozumienia. Potem jeśli ma być kula w głowę, to niech będzie kula w głowę – mówił już w środę z trybuny placu Niepodległości Arsenij Jaceniuk, lider założonej przez Julię Tymoszenko Partii Batkiwszczyna. – Jeśli w najbliższym czasie nie dojdzie do porozumienia z Janukowyczem, wszyscy pójdziemy na barykady. Nie chcemy tylko trwać, chcemy żyć w normalnym kraju – mówi „Rz" Maria Janowa, rzeczniczka Witalija Kliczki.

Bunt we Lwowie

Jeszcze w środę wydawało się, że wymykający się spod kontroli Kliczki radykalny ruch protestu jest ograniczony do kilkuset, najwyżej kilku tysięcy młodych manifestantów, którzy ścierają się z Berkutem na ulicy Hruszewskiego.

W czwartek okazało się jednak, że wykracza daleko poza granice Kijowa.

Kilkutysięczny tłum, który zebrał się przed budynkiem rady miasta we Lwowie, na apel niezidentyfikowanych działaczy wdarł się nagle do środka.

Do dymisji podał się lwowski gubernator Ołeh Sało, nominat Janukowycza. Ludzie zajęli także siedziby władz w Równem w zachodniej części kraju, a także w Żytomierzu w środkowej Ukrainie.

Być może pod wpływem wiadomości nadchodzących z prowincji prezydent nakazał zwołanie na wtorek nadzwyczajnego posiedzenia Rady Najwyższej.

Pytanie tylko, czy prezydent w tych zapowiedziach jest szczery.

Jesienią także poddał pod głosowanie przepisy, które miały przywrócić wolność Julii Tymoszenko. Potem jednak udał zaskoczenie, że kontrolowana przez niego Partia Regionów takie rozwiązanie odrzuciła.

Strategia Janukowycza

– Dla Janukowycza najlepszym rozwiązaniem nie jest ani kompromis z opozycją, co pokazywałoby skuteczność Majdanu, ani siłowa rozprawa z manifestantami, co mogłoby wywołać ogólnonarodowe powstanie. Prezydent będzie raczej starał się przedłużać konfrontację na ulicach Kijowa i przekonać społeczeństwo, że protestujący to nieodpowiedzialni wichrzyciele. Liczy, że w ten sposób skompromituje ideę Majdanu, zanim nadejdzie dla niego o wiele niebezpieczniejszy moment: gdy będzie się chciał utrzymać u władzy po zapewne sfałszowanych wyborach w 2015 r. – tłumaczy „Rz" Adam Eberhardt, zastępca dyrektora warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich.

Taka strategia może się jednak nie powieść nie tylko dlatego, że coraz więcej manifestantów i tak już nie słucha dotychczasowych liderów. Na radykalizacji nastrojów i ostatecznym rozprawieniu się z Majdanem zależy Rosji. Kreml liczy, że ukraińscy przywódcy będą wówczas zmuszeni porzucić trwającą od dwóch dekad politykę balansowania między Wschodem i Zachodem. Izolowani przez Brukselę i Waszyngton, wpadną w objęcia Kremla.

– Zamordowanie Jurija Werbickiego (lwowski działacz został wywieziony we wtorek przez nieznanych sprawców ze szpitala i brutalnie zamordowany w lasach w okolicach stolicy – red.) bardzo przypomina mi morderstwo Heorhija Gongadzego w 2000 r., gdy ówczesny prezydent Leonid Kuczma zaczął poważnie myśleć o przyłączeniu kraju do NATO – przyznaje Adam Eberhardt.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017