Początki nie są dobre. Tydzień temu przewodniczący Senatu, demokrata Harry Reid sprzeciwił się przyznaniu prezydentowi specjalnych uprawnień pozwalających na szybkie wynegocjowanie Transatlantyckiego Partnerstwa dla Handlu i Inwestycji (TTIP) bez ciągłego nadzoru Kongresu. Reid obawia się, że forsując zbyt liberalną agendę, demokraci przegrają listopadowe wybory do parlamentu.
Obama chce postawić na swoim przed 26 marca, kiedy po raz pierwszy od wprowadzenia się do Białego Domu odwiedzi siedzibę instytucji europejskich w Brukseli. Ogłoszenie przy tej okazji zdecydowanego postępu w negocjacjach nad utworzeniem amerykańsko-europejskiego wspólnego rynku pozwoliłoby przełamać kryzys w stosunkach transatlantyckich spowodowany m.in. podsłuchiwaniem przez NSA europejskich polityków i coraz mniejszym zaangażowaniem Ameryki w bezpieczeństwo Starego Kontynentu. Już w przyszłym tygodniu w Waszyngtonie mają się spotkać główni negocjatorzy porozumienia Karel de Gucht i Michael Froman, a w marcu odbędzie się czwarta formalna runda negocjacji.
Porozumienie ?w przyszłym roku
– TTIP to będzie takiego drugie NATO – mówiła niedawno „RZ" Ulrike Guerot z berlińskiego oddziału European Council on Foreign Relations.
Liderzy Unii, ale także Obama, chcą zakończyć negocjacje nad niezwykle skomplikowanym porozumieniem już w przyszłym roku, tak aby mogło ono zostać ratyfikowane przez Kongres jeszcze przed wyborami prezydenckimi w USA w listopadzie 2016 r. Od tego zależy, kto będzie decydował o zasadach współpracy gospodarczej i politycznej w przyszłości: Zachód czy Chiny. Państwo Środka niedawno stało się największym eksporterem świata, a zdaniem OECD przegoni w 2016 r. pod względem potencjału gospodarczego Stany Zjednoczone. Już teraz w wielu krajach Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej to Pekin, a nie Waszyngton, określa zasady wymiany towarowej.
– Model chińskiego kapitalizmu zasadniczo różni się od modelu zachodniego – zwraca uwagę „Rz" Nicolas Veron, ekonomista Instytutu Bruegla w Brukseli. I wymienia m.in. łamanie praw autorskich, lekceważenie równych zasad konkurencji, kontrolę przez państwo banków i szerzej kluczowych inwestycji, lekceważenie norm ochrony środowiska i regulacji socjalnych.