W wielu regionach wschodniej Ukrainy odbyły się prorosyjskie demonstracje. Pojawiły się także hasła o przeprowadzenie referendów. W Doniecku domagano się „referendum jak na Krymie" w całym regionie Donbasu. Rozbrzmiewały hasła w rodzaju „Jeden Donbas" , „Donbas – Rosja".
W Charkowie zebrało się ponad 3 tys. demonstrantów mimo sądowego zakazu manifestacji. W sobotę zginęło tam dwu demonstrantów w czasie ataku najprawdopodobniej prorosyjskich bojowników na biura Prawego Sektora oraz organizacji o nazwie Patrioci Ukrainy.
Żądania referendum
W Ługańsku manifestantów było zdecydowanie mniej. – Jest tu zakład produkujący lokomotywy bezpośrednio zależny od rosyjskiego rynku. Zatrudnia 24 tys. osób, które mogą stracić pracę w wyniku zerwania więzi z Rosją – mówi „Rz" Aleksander Ochrymienko, szef Ukraińskiego Centrum Analitycznego. Jak twierdzi, w tej sytuacji nie można się dziwić, po czyjej stronie są sympatie znacznej części mieszkańców miasta, i tak w większości rosyjskojęzycznych.
Na wschodzie kraju domagano się także zmiany ukraińskiej konstytucji i federalizacji kraju. Na ten temat miałoby zostać przeprowadzone referendum. Na rozprowadzanych tam ulotkach znajdowały się trzy pytania, na które mieliby odpowiedzieć obywatele: czy jesteś za federalizmem, to znaczy za tym, aby lokalne władze dysponowały środkami tam wypracowanymi; czy jesteś za władzą ludu nie tylko w okresie wyborczym; czy jesteś za suwerennością językową? W tym ostatnim pytaniu chodzi o przywrócenie statusu urzędowego językowi rosyjskiemu, którego został pozbawiony przez parlament Ukrainy.
Agenci Moskwy
– Wszystkie te akcje są inspirowane przez tzw. agentów wpływów Moskwy – przekonuje „Rz" Władimir Sidenko, szef kijowskiego Centrum Razumkowa. Nie ma wątpliwości, że Moskwa prowadzi kampanię na rzecz przekształcenia Ukrainy w państwo federalne, pragnąc zachować swe wpływy w tych regionach. – Federalizm prowadzi nie tylko do niezależności finansowej, ale co ważniejsze, do zapewnienia obecnym elitom władzy we wschodnich regionach kraju – tłumaczy Sidenko. Są to najczęściej elity prorosyjskie, co dawałoby Moskwie możliwość pośredniego oddziaływania na najbardziej uprzemysłowiony region kraju.