W tej chwili w poszukiwaniu ponad dwustu uprowadzonych uczennic uczestniczy dziesięć zespołów. Przedstawiciele rządu twierdzą, że są one wyposażone we wszelkie udogodnienia komunikacyjne oraz że w koordynowanie poszukiwań włączono wszelkie możliwe służby.
Rzecznik departamentu obrony Chris Olukolade oświadczył, że zaangażowane w poszukiwania oddziały wojskowe stacjonują w rejonie przygranicznym niedaleko Czadu i Kamerunu i ściśle współpracują ze służbami bezpieczeństwa.
W piątek do Nigerii przybyli brytyjscy eksperci, którzy będą doradzać rządowi w koordynowaniu poszukiwań. Stany Zjednoczone również w tym celu wysyłają interdyscyplinarny zespół, w którego skład wchodzą między innymi wojskowi. Chris Olukolade zapewnił, że zagraniczne ekipy zaangażowane w poszukiwania nie prowadzą żadnych operacji wojskowej ani nie dokonują aresztowań.
Władze Nigerii, w tym rząd i prezydent Goodluck Jonathan, od tygodni znajdują się w ogniu krytyki za zbyt powolną i źle skoordynowaną reakcję na porwanie. W Nigerii nie ustają protesty i demonstracje, których uczestnicy domagają się konkretnych działań w celu odnalezienia dziewcząt.
Kilka dni temu głos w tej sprawie zabrała również Pierwsza Dama USA Michelle Obama.
- Podobnie jak miliony ludzi na świecie, mój mąż i ja jesteśmy oburzeni porwaniem ponad 200 nigeryjskich uczennic - powiedziała Michelle Obama. - Ten straszny czyn został popełniony przez grupę terrorystyczną, która chce utrzymać kobiety z dala od edukacji, próbuje zgasić aspiracje młodych dziewcząt.