Petro Poroszenko zapowiedział, że w ciągu tygodnia od objęcia władzy doprowadzi do zawieszenia broni w obwodach donieckim i ługańskim. Jednak trzy tygodnie od inauguracji walki wciąż trwają. W nocy z wtorku na środę rebelianci zestrzelili ukraiński helikopter, zabijając dziewięcioosobową załogę. Dziennikarze AFP, którzy odwiedzili Słowiańsk, mówią o całkowicie wyludnionym i zniszczonym mieście, w którym separatyści terroryzują ludność. Permanentne starcia między buntownikami i ukraińską armią trwały w środę na granicy Ukrainy z Rosją. Do tego stopnia, że rzecznik Poroszenki nie wykluczył oficjalnego odwołania rozejmu, który ma trwać do końca tygodnia. A Igor Strełkow, jeden z przywódców rebeliantów, uznał, że zawieszenia broni nie ma i nigdy nie było.
– Putin pozostał głównym rozgrywającym na wschodniej Ukrainie. Wysyła tam broń i agentów, skutecznie destabilizuje region – przyznaje „Rz" Stefan Meister, ekspert European Concil on Foreign Relations w Berlinie.
Putinowi udało się także złamać inną obietnicę Poroszenki: wykluczenia separatystów z rokowań o przyszłym ustroju Ukrainy. Zostali oni włączeni jako równoprawna strona rozpoczętych w poniedziałek w Doniecku rozmów.
Psychologiczny krok
We wtorek Władimir Putin wystąpił do izby wyższej rosyjskiego parlamentu o odwołanie ustawy pozwalającej na interwencję rosyjskiej armii na Ukrainie.
– To jest psychologicznie ważny sygnał obniżenia napięcia – przyznała dzień później w Bundestagu kanclerz Merkel.