Wezwany wczoraj do złożenia zeznań w urzędzie antykorupcyjnym specjalnej policji sądowej w Nanterre Nicolas Sarkozy nie miał pojęcia, co go czeka. Przybył około ósmej rano do biura, licząc, że zostanie po raz kolejny przesłuchany w sprawie podejrzenia o nielegalne przyjęcie milionowej dotacji na potrzeby swej kampanii wyborczej.
Śledczy mieli dla niego jednak niespodziankę. Skorzystali z przepisu zezwalającego na zatrzymanie przesłuchanego na 24 godziny, jeżeli jego odpytywanie miałoby trwać więcej niż cztery godziny. Tym sposobem po raz pierwszy w historii V Republiki, były prezydent został zatrzymany przez policję.
Mało tego, zatrzymanie może zostać przedłużone o kolejną dobę. To upokorzenie może przekreślić szanse na dalszą karierę polityczną Nicolasa Sarkozy'ego, który od niedawna nie tai swych ambicji powrotu do Pałacu Elizejskiego.
– Osłabia to Sarkozy'ego i staje się on coraz bardziej izolowany – pisał wczoraj konserwatywny „Le Figaro".
Jak w NRD
Sarkozy został zmuszony do złożenia wyjaśnień bez swego adwokata Thierry'ego Herzoga. Ten został zatrzymany już w poniedziałek i wczoraj przedłużono mu okres zatrzymania o kolejną dobę. Sprawa ma swój początek w podsłuchanych przez policję rozmowach telefonicznych byłego prezydenta ze swym adwokatem. Miał on zdobywać nielegalnie informacje o toczących się przeciwko Sarkozy'emu postępowaniach i przekazywać je swemu klientowi. Z informacji francuskiej prasy wynika, że w zamian za ich uzyskanie były prezydent miał zadeklarować załatwienie lukratywnego stanowiska w Monako urzędnikowi Sądu Najwyższego Gilbertowi Azibertowi. On także został zatrzymany, podobnie jak jego kolega z tego samego sądu Patrick Sassoust.