Rezygnacja legendarnej dziennikarki z kierowania Narodową Radą ds. Walki z Korupcją to potężny cios w wizerunek ekipy Petra Poroszenki. Czornowoł jako pierwsza wykryła ogromne nadużycia Wiktora Janukowycza, w tym jego luksusową posiadłość w Meżyhirii pod Kijowem. W grudniu ub.r. omal nie straciła życia, po tym gdy dotkliwie pobili ją nasłani przez ówczesnego prezydenta bandyci. A dwa miesiące później z niezwykłą odwagą przemawiała z trybuny Majdanu, mimo że plac szturmowały specjalne oddziały Berkutu, zabijając dziesiątki manifestantów. Nominowanie w marcu Czornowoł na stanowisko szefowej Narodowej Rady ds. Walki z Korupcją było dla wielu Ukraińców gwarancją, że przekupny system władzy wreszcie zostanie obalony. Tym większym zawodem jest dymisja dziennikarki, zaledwie pół roku po objęciu funkcji.
– Moja obecność w rządzie jest bezsensowna, bo nie ma na Ukrainie woli politycznej podjęcia bezwzględnej, szerokiej walki z korupcją – tłumaczy Czornowoł w artykule opublikowanym na portalu „Ukraińskiej Prawdy". – Wszystkie moje inicjatywy ugrzęzły w biurokratycznym bagnie.
10 sierpnia Czornowoł straciła męża. Mykoła Berezowy zginął, walcząc w rosyjskimi separatystami w Donbasie. Ale jej decyzję trudno tylko przypisać desperacji spowodowanej rodzinną tragedią.
– Ekipa Poroszenki podjęła pewne działania w walce z korupcją, ale nie jest to konsekwentna strategia, która doprowadziłaby do jakościowej zmiany sytuacji – przyznaje „Rz" Ołeksij Chmara, przewodniczący ukraińskiego oddziału Transparency International.
W przygotowanym przez berlińską organizację rankingu Ukraina wciąż zajmuje odległe, 144. miejsce na liście 177 państw, tuż obok Nigerii i Republiki Środkowoafrykańskiej.