Nowy premier Grecji Aleksis Cipras po złożeniu w poniedziałek przysięgi wsiadł do samochodu i udał się na przedmieście Aten Kesiariani, aby oddać tam hołd ofiarom Wehrmachtu. To tam tracili życie członkowie greckiego ruchu oporu w czasie wojny. Taki gest premiera został w Niemczech odebrany jednoznacznie.
Następnego dnia jednoznacznie potraktowany został w Brukseli sprzeciw Ciprasa w sprawie wspólnego oświadczenia 28 państw o możliwości rozszerzenia sankcji wobec Rosji. „Nasz rząd nie został skonsultowany wcześniej" – napisano w specjalnym oświadczeniu rządu w Atenach. Nowy premier zadzwonił z pretensjami do Federiki Mogherini, szefowej unijnej dyplomacji, a jego ludzie złożyli oficjalny protest w przedstawicielstwie UE w Atenach.
– Sprawa dotyczy jedynie przestrzegania procedur. Zobaczymy, jakie stanowisko zaprezentuje w czwartek w Brukseli nasz minister spraw zagranicznych – mówi „Rz" George Tzogopoulos z ateńskiego think tanku Eliamep. Ostrzega przed wyciąganiem pochopnych wniosków przed ukształtowaniem się linii politycznej rządu.
O tym, jaka jest w stosunku do Rosji, nie jest od dawna tajemnicą. Premier Cipras jako szef Syrizy podróżował po aneksji Krymu do Moskwy, spotykał się z Władimirem Putinem i szefową wyższej izby rosyjskiego parlamentu oraz wieloma innymi politykami. Ambasador Rosji w Grecji złożyć miał już po wyborach wizytę w siedzibie Syrizy. Aleksander Dugin, ideolog Kremla i dobry znajomy obecnego szefa dyplomacji Grecji Nikosa Koziasa, wyrażał się według niektórych źródeł w samych superlatywach o Syrizie jako ugrupowaniu antykapitalistycznym sprzeciwiającym się dominacji międzynarodowej oligarchii. Cała szóstka europosłów Syrizy głosowała we wrześniu ubiegłego roku przeciwko ratyfikacji przez Parlament Europejski układu stowarzyszeniowego Ukrainy z UE.