We wtorkowych prawyborach w stanie New Hampshire socjalista Bernie Sanders, zapewne pokona konkurentkę z Partii Demokratycznej, przedstawicielkę establishmentu, Hillary Clinton. Na to wskazują sondaże.
Nieoczekiwanie 74-letni senator z Vermont stał się bohaterem mediów. Nie tylko amerykańskich. I zaczęło się przeczesywanie jego życiorysu. Także w Izraelu, ponieważ Sanders jest amerykańskim Żydem.
W czołowym izraelskim dzienniku „Haarec" ukazała się wczoraj informacja, że kandydat na kandydata na prezydenta USA był w latach 60. w Izraelu - i to w kibucu. Ale – jak napisano – sprawa jest przedmiotem różnych teorii spiskowych. Coś podejrzanego w tym pobycie musi być, bo nie wiadomo, o jaki kibuc chodzi.
- Pomyślałem, że to żart. Zadzwoniłem w nocy do autora, mojego kolegi. Bo ja przez lata też pracowałem w „Haarecu" - opowiada „Rzeczpospolitej" Jossi Melman, dziennikarz, obecnie piszący dla dwóch dzienników: angielskojęzycznego „Jerusalem Post" i hebrajskojęzycznego „Maariw".
- Dlaczego nie sprawdziłeś, w jakim był kibucu? - spytał Melman.