Korespondencja z Nowego Jorku
Przed pierwszym spotkaniem przywódców obie administracje zapowiadały, że będą skupione na wzmocnieniu relacji sąsiedzkich, które do tej pory układały się bardzo przykładnie, mimo pewnych różnic zdań. Za kadencji Donalda Trumpa różnice te mogą nabrać poważniejszego wydźwięku. Postępowy liberał Trudeau sprawia wrażenie anty-Trumpa.
Gdy Trump podpisał kontrowersyjny dekret, zakazujący wstępu do USA syryjskim uchodźcom, Trudeau na Twitterze skierował ostentacyjne zaproszenie do uchodźców. „Do tych, którzy uciekają od prześladowań, terroru i wojny, Kanadyjczycy przyjmą was z otwartymi ramionami, bez względu na to, jaką wyznajecie religię. Różnorodność etniczna to nasza siła #WitajcieWKanadzie".
Inne kwestie, na które mają skrajnie odmienne poglądy, to zmiana klimatu oraz polityka gospodarcza. Prezydent Trump się zarzeka, że ponownie negocjować będzie NAFTA – porozumienie o wolnym handlu między USA, Kanadą a Meksykiem. Na pewno zgodzą się co do kontynuowania projektu budowy gazociągu Keystone XL, którą Barack Obama wstrzymał, a jego następca wznowił. Ale w kwestiach handlowych, gdy doszłoby do zamknięcia granic między tymi dwoma krajami, to Kanada ma wiele do stracenia, bo aż 75 proc. produkcji tego kraju znajduje zbyt w USA.
„Obaj zostaliśmy wybrani, bo obiecywaliśmy wzmocnić klasę średnią i wesprzeć ludzi pracujących. Na tym się skupimy w naszych relacjach" – powiedział premier Trudeau przed wizytą w USA, zapowiadając, że będzie się starał utrzymać wolny handel i przepływ ludzi między Kanadą i USA, bo od nich zależy dobrobyt klasy średniej i pracującej po obu stronach granicy.