Rozpoczęła się dawno zapowiedziana ofensywa irackich wojsk rządowych na siły tzw. Państwa Islamskiego. Po czterech godzinach walk specjalne oddziały irackiej policji zdobyły dawne lotnisko międzynarodowe znajdujące się na południowych przedmieściach Mosulu.
Walki o lotnisko i położoną w jego pobliżu bazę wojskową Ghazlani oznaczają początek ataku na leżącą na zachód od Tygrysu część miasta, cały czas utrzymywaną przez dżihadystów. Wschodnia została odbita w ciężkich, trzymiesięcznych walkach od października 2016 do stycznia obecnego roku.
Mosul jest trzecim co do wielkości miastem Iraku i największą aglomeracją nadal utrzymywaną przez islamistów na terenie Iraku i Syrii. Bojówkarze zdobyli je w czerwcu 2014 roku. Nie wiadomo, ile osób tam obecnie mieszka, choć na pewno powyżej miliona – ale prawdopodobnie większość we wschodniej, już odbitej części miasta.
Na zachód od rzeki znajduje się stare miasto – plątanina wąskich uliczek, zamieszkana przez ludzi, których znaczną część stanowią zwolennicy islamistów. – Nim ogłosili oni powstanie kalifatu, w tej części miasta istniała ich silna organizacja podziemna. A na starym rynku radykałowie dokonywali publicznych egzekucji, i to zanim formalnie zajęli miasto – przypomina analityk Chatham House Renad Mansour.
Odbicie tej części miasta przez Irakijczyków byłoby ogromną klęską tzw. Państwa Islamskiego, ale będzie bardzo trudnym zadaniem i najcięższą dotychczas bitwą z oddziałami ugrupowania. – To w mosulskim meczecie przywódca islamistów Al-Baghdadi jedyny raz wystąpił publicznie. Całkowita utrata miasta oznaczałaby dla islamistów utratę faktycznej stolicy – tłumaczył Mansour w BBC.