Emmanuel Macron jeszcze w kampanii wyborczej apelował o pogłębienie strefy euro, która jego zdaniem powinna uzyskać odrębny budżet, parlament, ministra finansów. Jednak do wyborów w Niemczech 24 września francuski prezydent nie chciał precyzować planu. To ma nastąpić dopiero 26 września, aby dwa dni później propozycje Paryża mogły być dyskutowane przez ministrów finansów na szczycie w Estonii, a miesiąc później na posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli.
Jednak całą tę sekwencję Jean-Claude Juncker zburzył w środę. Nie tylko odrzucił założenia francuskiej reformy, ale otrzymał za to pochwałę Niemiec. Minister finansów Wolfgang Schäuble przyznał, że Juncker wcześniej omawiał program z kanclerz Merkel i jest on „zasadniczo zgodny z niemiecką wizją Europy". Chodzi w szczególności o pomysł przyjęcia do strefy euro wszystkich krajów Unii, choć – jak zaznaczył Schäuble – tylko wtedy, gdy będą spełniać kryteria.
W Paryżu od czwartku rano próbowano przekonywać, że nie tylko plan Macrona nie został storpedowany, ale przeciwnie, obie wizje „są absolutnie kompatybilne".
– Przeciwstawianie Macrona i Junckera to zły klucz do zrozumienia orędzia o stanie Unii – uznał komisarz ds. walutowych i były francuski minister ds. europejskich Pierre Moscovici, który utrzymuje bliskie kontakty z Macronem.
W sierpniu w wywiadzie dla „Le Point" Macron wspominał o konieczności utworzenia odrębnego budżetu strefy euro wartego „kilka punktów procentowych dochodu narodowego unii walutowej", a także emisji euroobligacji. Dla Schäublego takie rozwiązanie nie wchodzi w grę; proponuje za to powołanie Europejskiego Funduszu Walutowego, który nadzorowałby restrukturyzację gospodarek krajów mających kłopoty, lecz na skalę regionalną.