Klub krajów, które mają dostęp do technologii pozwalającej pozostawać dużo dłużej pod wodą i poruszać się na znacznie większe odległości, był dotąd ograniczony do USA, Wielkiej Brytanii, Chin, Rosji, Francji i Indii. Ameryka tylko raz podzieliła się tą technologią, przekazując ją w 1958 r. Brytyjczykom. Zdecydowała się to powtórzyć z Australijczykami z uwagi na szybko narastające zagrożenie ze strony Pekinu dla wolności żeglugi w regionie Oceanu Spokojnego i Indyjskiego.
Powtórka z caracali
Do porozumienia, które nazwano Aukus, przystąpiła też Wielka Brytania. Zdaniem brytyjskiego dziennika „Guardian" to wynik uporczywych nacisków Borisa Johnsona, głodnego sukcesu po wyjściu królestwa z UE. Ale umowa, której szczegóły mają być precyzowane w nadchodzących 18 miesiącach, oznacza też zerwanie zawartego w 2016 r. „kontraktu stulecia" z Francją na zakup przez Australię 12 okrętów podwodnych o napędzie konwencjonalnym. Paryż zareagował na to z wściekłością. – Zbudowaliśmy z Australią relacje oparte na zaufaniu. To zaufanie zostało zdradzone. Na tym sprawa się jednak nie kończy: Australijczycy muszą się wytłumaczyć. Martwi mnie też zachowanie Stanów. Ta jednostronna i brutalna decyzja przypomina mi zachowanie Donalda Trumpa. To cios nożem w plecy – grzmiał w czwartek szef francuskiej dyplomacji Yves Le Drian.
Czytaj więcej
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Australia ustanawiają partnerstwo na rzecz bezpieczeństwa w...
Sekwencja zdarzeń przypomina też zerwanie w 2016 r. przez Polskę kontraktu na zakup francuskich helikopterów Caracal. Umowę przygotowywał Le Drian jako szef MON. Po tym nastąpił wieloletni kryzys w relacjach polsko-francuskich. Ale wartość umowy Francji z Australią była o wiele większa: to 56 mld euro.