Jest możliwa, ale nie dzisiaj. Powinniśmy przejść najpierw pewne etapy. Żeby wybory w Rosji odbywały się normalnie, nie wystarczy wystawić normalnych kandydatów. Powinien się pojawić także normalny wyborca. Taki, który będzie dokonywać wyboru nie pod wpływem impulsów i populistycznych obietnic, lecz na podstawie przekonań. Taki dojrzały wyborca w Rosji wciąż się nie pojawił, a więc dojrzały wybór także nie jest możliwy. Wobec tego całkowicie wolne i demokratyczne wybory, paradoksalnie, mogłyby się okazać dla Rosji groźne.
Jakie warunki muszą zostać spełnione, żeby pojawił się taki wyborca?
Potrzebna jest stabilnie funkcjonująca, oparta na poszanowaniu własności prywatnej gospodarka. Potrzebny jest również rzeczywisty, a nie deklarowany, podział władz, dojrzały parlament, niezależne sądownictwo. Należy przezwyciężyć korupcję. To z kolei jest w znacznym stopniu uwarunkowane rozwojem społeczeństwa obywatelskiego oraz wolnością mediów.
Takie cele zawarte są w programie Dmitrija Miedwiediewa. Czy będzie w stanie to zrealizować?
To będzie bardzo trudne, ale konieczne, jeśli chce pozostawić po sobie pozytywny ślad. Putinowi udały się tylko dwie ważne sprawy. Po pierwsze uspokoił społeczeństwo, które pod koniec lat 90. wychodziło na ulice i gotowe było wspierać najbardziej skrajne ugrupowania. Drugim osiągnięciem Putina jest ostateczne pogrzebanie ideologii i partii komunistycznej. Demokraci pierwszej fali mogli o tym tylko pomarzyć. W spadku Miedwiediewowi Putin pozostawia jednak wiele problemów: niezreformowaną gospodarkę, funkcjonującą głównie dzięki koniunkturze na ropę, nieskuteczny system polityczny, w którym dominuje jedna partia. Putin przyczynił się także do zniszczenia wolnych mediów i poniósł klęskę w walce z korupcją, która jest bardziej rozpowszechniona niż przed jego przyjściem na Kreml.
Dlaczego, mówiąc o swobodach obywatelskich, wolności prasy, rozwoju przedsiębiorczości i konkurencji Miedwiediew odwołuje się do rządów Katarzyny II?