Współpracownicy prezydenta USA ogłosili, że nawet połowa z około 200 więźniów przetrzymywanych teraz w słynnej bazie wojskowej na Kubie będzie mogła już niedługo podawać nowy adres do korespondencji. Prezydent polecił bowiem, by rząd federalny kupił dla podejrzanych o terroryzm więzienie w Thomson w stanie Illinois. Tamtejszy zakład karny – położony na mało zaludnionych terenach, około 240 kilometrów na zachód od Chicago – został zbudowany w 2001 roku, ale część przeznaczona dla szczególnie niebezpiecznych przestępców jeszcze nigdy nie była używana.
[srodtytul]Illinois liczy na biznes [/srodtytul]
W Guantanamo przetrzymywane są osoby oskarżone o terroryzm, które czekają na proces przed sądami cywilnymi albo trybunałami wojskowymi. Część więźniów uznaje się za niebezpiecznych, ale nie mogą stanąć przed sądem w USA, bo ich zeznania zdobyto w sposób niezgodny z prawem. Są też osoby oczyszczone z zarzutów, które nie mogą wrócić do kraju, bo grożą im tam prześladowania.
Dzięki przeniesieniu części więźniów do stanu Illinois w okolicach Thomson może powstać nawet 3 tysiące nowych miejsc pracy. – To byłaby bardzo dobra wiadomość dla wszystkich w okolicy. Prowadzimy ten biznes już prawie od sześciu lat i radzimy sobie nieźle, ale to małe miasteczko i wiele osób ledwo wiąże koniec z końcem – mówi „Rz” Sue Spittler, właścicielka Dusty’s Pizza w Thomson. Czy nie boi się terrorystów? – Absolutnie nie. Mogą ich tu przywieźć w każdej chwili. Wiele osób nie może się już doczekać – dodaje Spittler.
Gubernator Illinois Pat Quinn i lokalni politycy od wielu miesięcy przekonywali urzędników w Białym Domu, by wybrali właśnie ich więzienie. O jeńców z Guantanamo zabiegali też politycy z Kolorado i Montany.