Korespondencja Nowego Jorku
To zadanie, jakie postawił mu prezydent Barack Obama. Już pierwsze spotkania zespołu kierowanego przez wiceprezydenta pokazały, że nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności za krwawe akty przemocy. Wpływowe Krajowe Towarzystwo Strzeleckie (NRA) oskarżyło wręcz Bidena o atak na drugą poprawkę do konstytucji gwarantującą Amerykanom prawo do noszenia broni.
– Nie ma magicznego sposobu rozwiązania problemu – powiedział Biden po serii spotkań w Waszyngtonie, na których obok przedstawicieli lobby posiadaczy broni, Hollywood i producentów gier wideo uczestniczył także prokurator generalny Eric Holder. Jego zespół ma przedstawić konkretne rekomendacje, jak zmniejszyć prawdopodobieństwo powtórzenia się tragedii podobnych do tej z 14 grudnia ubiegłego roku, kiedy w Newtown w Connecticut 20-letni Adam Lanza zastrzelił w szkole 26 osób, w tym 20 dzieci.
Spotkania z producentami broni i liderami NRA nie przyniosły zbliżenia stanowisk. Lobby posiadaczy broni opowiada się za wprowadzeniem uzbrojonych policjantów do wszystkich szkół w USA. Barack Obama chce z kolei ponownego wprowadzenia zakazu sprzedaży w USA tzw. broni ofensywnej (assault weapons). Zakaz taki obowiązywał już w latach 1994–2004. Innym rozwiązaniem forsowanym przez administrację jest uszczelnienie mechanizmów sprawdzania kryminalnej przeszłości nabywców broni, a nawet wprowadzenie elektronicznych blokad na każdej ze sztuk broni, pozwalających na jej użycie jedynie przez prawowitego właściciela.
Rozbieżności wydają się trudne do przezwyciężenia. Prezes NRA David Keene oświadczył po rozmowach w Waszyngtonie, że wiceprezydentowi Bidenowi chodziło tylko o „odfajkowanie spotkania", a administracja chce pozbawić praw „uczciwych, płacących podatki, ciężko pracujących Amerykanów". Jesteśmy rozczarowani, bo to spotkanie nie prowadziło do zwiększenia bezpieczeństwa naszych dzieci" – stwierdziło w oświadczeniu Krajowe Towarzystwo Strzeleckie. NRA wskazuje także na innego winnego aktów przemocy – producentów gier wideo, przytaczając jako argument fakt, iż Adam Lanza był wielbicielem „Call of Duty" i innych „strzelanych" gier komputerowych.