– Sprawiedliwości stało się zadość – oświadczył José Zapatero. Nie wszyscy podzielają jednak opinię premiera Hiszpanii. – Co za g... sprawiedliwość! – wykrzyknął jeden z poszkodowanych po ogłoszeniu w środę przez madryckiego sędziego Javiera Gomeza Bermudeza wyroków w największym procesie islamskich terrorystów. – To drwiny z mojego syna, którego zabili terroryści – komentowała cytowana przez „El Mundo” matka Carlosa Alberta, jednej ze 191 ofiar ataku na madryckie pociągi, w którym zginęło też czworo Polaków.
Najbardziej zaskoczyło wszystkich uniewinnienie Rabeia Osmana, zwanego Egipcjaninem, uważanego za twórcę komórki dżihadu w Madrycie i głównego organizatora zamachów. – Wypuścili ludobójcę na ulicę, to hańba – mówił 20-letni Pilar Manjon, który 11 marca stracił ojca. Po odczytaniu wyroku na sali sądowej rozległ się jęk zawodu. Kilka osób opuszczało budynek sądu, nie ukrywając łez.
Hiszpanom wciąż trudno pogodzić się z tym, że masakry dokonali muzułmanie, którzy mieszkali w Madrycie, pracowali tu, przyjaźnili się z hiszpańskimi sąsiadami. Uniewinnienie „Egipcjanina” tłumaczono tym, że odbywa on już we Włoszech karę dziesięciu lat więzienia (zredukowaną do ośmiu) za przynależność do organizacji terrorystycznej.
Oburzenie bliskich ofiar jest tym większe, że „Egipcjanin” chwalił się w rozmowie telefonicznej, że „Madryt to jego sprawka”. Gdy usłyszał wyrok, podobno rozpłakał się i wykrzyknął: – Widzicie, że jestem niewinny!
Do winy nie przyznał się żaden z sądzonych w Madrycie terrorystów. Drugi organizator zamachów Hasan al Haski, zamiast spodziewanych wielu tysięcy lat więzienia, dostał15 – za przynależność do organizacji terrorystycznej. Trzeci – Jusef Belhadż wykręcił się dwunastoma. Rodziny ofiar już zapowiedziały odwołanie się od wyroków. Najcięższe kary – ponad 42 tys. lat więzienia – dostali Dżamal Zugam i Otman al Gnawi. Po 30 lat za każdego ze 191 zabitych, po 20 lat za każdego z 1856 rannych (próba zabójstwa), po 12 za przynależność do organizacji terrorystycznej.