Król może stracić poddanych

Na podziale Belgii mogłyby skorzystać Francja, Holandia, a nawet maleńki Luksemburg. Pozostałaby eksterytorialna Bruksela

Aktualizacja: 13.11.2007 10:40 Publikacja: 13.11.2007 03:09

Król może stracić poddanych

Foto: AFP

Z okien brukselskich domów nadal zwisają narodowe flagi w kolorach czarnym, żółtym i czerwonym. To znak, że Belgia nie ma nowego rządu, mimo że od wyborów upłynęło już 155 dni. Do zwaśnionych stron, czyli partii reprezentujących społeczności niderlandzko i francuskojęzyczne, apelował już sam król Albert II. Spotyka się z flamandzkimi i walońskimi politykami, przekonując ich o konieczności szybkiego stworzenia rządu federalnego. W razie podziału kraju rodzina królewska nie miałaby gdzie panować.

– Nie wierzę w rozpad Belgii. W ostateczności uzgodnią coś w rodzaju rządu tymczasowego, który będzie administrował krajem przez półtora roku – mówi „Rz” Andre Krouwel, holenderski politolog z Vrije Universiteit w Amsterdamie.

Gdyby jednak doszło do rozpadu, to znaczna część Holendrów – według ostatniego sondażu nawet 45 procent – chętnie przyjęłaby Flandrię w skład Królestwa Niderlandów. Taki pomysł popierają zwłaszcza wyborcy partii prawicowych, w tym nacjonalistycznej Partii Wolnościowej, kierowanej przez Geerta Wildersa.

Flamandowie mówią tym samym językiem co Holendrzy, choć używają wiele jego odmian. Na tym jednak podobieństwa się kończą, co mogłoby utrudnić integrację nowego regionu. – Flamandowie to katolicy, a Holendrzy w większości są protestantami – zauważa Krouwel. Okazuje się, że mimo pustoszejących kościołów różnice religijne wciąż mają znaczenie. Gdy następca tronu książę Wilhelm Aleksander zdecydował się na małżeństwo, jego argentyńska wybranka Maxima musiała przejść z katolicyzmu na protestantyzm. Taki warunek postawił parlament, który zatwierdza królewskie małżeństwa.

– Przyjąć Flandrię to wpuścić sześć milionów katolików. To stanowczo za dużo dla protestanckiej większości – ocenia politolog.

Zresztą same chęci Holendrów nie wystarczyłyby do pozyskania nowego terytorium. Flamandowie są narodem o bardzo silnym poczuciu niezależności. Belgia powstała 177 lat temu, właśnie odłączając się od Królestwa Niderlandów. – W razie podziału Flandria pozostanie samodzielna – ocenia w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Jean-Benoit Pilet, politolog z brukselskiego uniwersytetu ULB. Poradziłaby sobie. Jest jednym z najbogatszych regionów UE.

Znacznie gorsza jest sytuacja francuskojęzycznej Walonii z 3,5 milionami mieszkańców. – Ekonomicznie sama by nie przetrwała. Dołączenie jej do Francji byłoby jedynym rozwiązaniem. Walonowie z trudem by je zaakceptowali – uważa Pilet. Na partię promującą ideę przyłączenia Walonii do Francji głosuje jedynie 2 procent mieszkańców regionu, ale to dlatego, że ta wizja wydaje się na razie bardzo odległa. Walonia może liczyć na przychylność Francji. Za przyjęciem kolejnego departamentu opowiada się 54 proc. Francuzów. – Obawiam się, że poparcie zmaleje, gdy Francuzi zorientują się, jakie problemy ich czekają – mówi Pilet. Walonia ma duże bezrobocie i większe ambicje niż podporządkowane silnemu centrum departamenty Francji.

W razie podziału Walonia uległaby prawdopodobnie zmniejszeniu. Znajdujących się na jej wschodzie dziewięć niemieckojęzycznych gmin zamieszkanych przez 70 tys. ludzi nie chce być częścią państwa walońskiego ani francuskiego. Premier niemieckiej wspólnoty językowej oświadczył ostatnio, że w razie rozpadu maleńki region przyłączy się do… Luksemburga.

Belgię dzieli granica językowa, ale nie jest ona szczelna. W sercu Flandrii, otoczona flamandzkimi gminami, leży bowiem Bruksela. Formalnie dwujęzyczna, faktycznie zamieszkana w większości przez Walonów, w razie podziału kraju zostałaby bez przydziału. – Właśnie z powodu Brukseli Belgia się nie rozpadnie – uważa Jean-Benoit Pilet. Politolodzy snują wizje oddania Brukseli pod zarząd UE. A Flamandowie dowodzą, że Bruksela jest stolicą Flandrii.

Z okien brukselskich domów nadal zwisają narodowe flagi w kolorach czarnym, żółtym i czerwonym. To znak, że Belgia nie ma nowego rządu, mimo że od wyborów upłynęło już 155 dni. Do zwaśnionych stron, czyli partii reprezentujących społeczności niderlandzko i francuskojęzyczne, apelował już sam król Albert II. Spotyka się z flamandzkimi i walońskimi politykami, przekonując ich o konieczności szybkiego stworzenia rządu federalnego. W razie podziału kraju rodzina królewska nie miałaby gdzie panować.

Pozostało 85% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021