Oświadczenie rządów Polski i Niemiec w sprawie roszczeń niemieckich wypędzonych może być pierwszym sygnałem przełomu we wzajemnych stosunkach – twierdzą źródła dyplomatyczne. Jak się dowiedzieliśmy, jest to sprawa, w której strona niemiecka może pójść na ustępstwa. Wszystko zależy od tego, czy uda się wypracować satysfakcjonujące obie strony sformułowanie takiego oświadczenia. Rozmowy mogą potrwać nawet kilka tygodni.
Do tej pory władze w Berlinie zapewniały, że nie popierały i w przyszłości nie poprą roszczeń wobec Polski, ale nasz poprzedni rząd domagał się bardziej jednoznacznych gwarancji. – Z prawnego punktu widzenia takie gwarancje nie są potrzebne. Deklaracja niemieckich władz z 2004 roku o tym, że roszczenia nie mają żadnych podstaw, jest wiążąca w świetle prawa międzynarodowego – mówi „Rz” prof. Jan Barcz, dyplomata i prawnik związany z Wyższą Szkołą Przedsiębiorczości i Zarządzania. Jego zdaniem wspólna deklaracja miałaby jednak znaczenie polityczne. – Ostatnio pozwy przeciwko Polsce złożyli przedstawiciele Powiernictwa Pruskiego. Oświadczenie rządów mogłoby więc uspo-koić obawy z tym związane – podkreśla Barcz.
O najtrudniejszych problemach w relacjach polsko-niemieckich będzie dziś rozmawiał w Berlinie Radosław Sikorski.
– Na pewno zostanie poruszona sprawa widocznego znaku i gazociągu północnego. Chodzi o dokonanie przeglądu dzielących nas kwestii i ustalenie hierarchii ich ważności – mówi „Rz” rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Jego zdaniem nie należy na razie oczekiwać deklaracji, spotkanie ma przede wszystkim służyć odbudowaniu wzajemnego zaufania.
Jak się jednak dowiedzieliśmy, obie strony zamierzają wykonać gest wyraźnie wskazujący na nowy rozdział w stosunkach polsko-niemieckich. Minister Sikorski i szef niemieckiej dyplomacji Frank Walter Steinmeier obejmą patronat nad odbudową kościoła w Gubinie. Niemcy mają już zarezerwowane fundusze na ten cel.