O swoich zamiarach Chavez poinformował podczas wygłoszonego ostatnio czterogodzinnego przemówienia w państwowej telewizji. Jego zdaniem należy dokonać sekcji zwłok zmarłego w 1830 roku na gruźlicę przywódcy, aby wyjaśnić, czy nie padł ofiarą morderstwa, jak mówią krążące od wielu lat pogłoski.

– Mamy moralny obowiązek wyjaśnić tę zagadkę. Nie wiadomo zresztą czy w trumnie coś będzie. Kto wie, może oni wykradli również jego kości – powiedział Chavez. Kim mieli być „oni”, nie wiadomo.

Historycy do takich sensacyjnych teorii podchodzą sceptycznie. – Nie ma na nie żadnych dowodów. Wszystko wskazuje, że Bolivar zmarł śmiercią naturalną – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Jose Ignacio Garcia Hamilton, znany argentyński historyk, autor książki „Życie Bolivara”. Spotkał się on z Chavezem, kiedy prezydent Wenezueli ostatni raz odwiedził Buenos Aires. – Powiedział mi wówczas, że jest święcie przekonany, iż Bolivara zamordowano, i zamierza o tym napisać książkę. Odniosłem wrażenie, że prezydent Chavez nie tylko uważa Bolivara za idola, ale wydaje mu się, że jest jego kolejnym wcieleniem – podkreślił profesor Hamilton.

Chavez stoi na czele Boliwariańskiej Rewolucji, masowego ruchu społecznego, którego celem jest wprowadzenie w życie swoiście pojmowanych ideałów wodza południowoamerykańskiej rewolucji. Według organizacji cały kontynent powinien się zjednoczyć i wprowadzić socjalizm.

W Wenezueli od nazwiska XIX-wiecznego rewolucjonisty nazwano walutę (boliwary), centralne place we wszystkich miastach i kilkaset mniejszych miejscowości. Chavez obwołał go największym bohaterem narodowym. Generał Bolivar (1783 – 1830), kreolski szlachcic z Wenezueli, oprócz swojego kraju wyzwolił spod hiszpańskiego panowania również m.in. Peru i Ekwador.