Bush: Trzeba było zaatakować Auschwitz

Podczas wizyty w instytucie Yad Vashem George W. Bush przyznał, że Amerykanie powinni byli zbombardować Auschwitz. Do tej pory Waszyngton twierdził, że podobna akcja była niemożliwa.

Aktualizacja: 12.01.2008 03:48 Publikacja: 12.01.2008 03:47

Bush: Trzeba było zaatakować Auschwitz

Foto: AFP

Amerykański przywódca wypowiedział te słowa, gdy zwiedzał muzealną ekspozycję poświęconą Zagładzie europejskich Żydów. W pewnym momencie zatrzymał się na dłużej przy ogromnych zdjęciach Auschwitz z lotu ptaka zrobionych przez alianckich lotników w 1944 roku.

– Powinniśmy byli to zbombardować – powiedział stojącej obok sekretarz stanu Condoleezzie Rice. Słowa te usłyszał i poinformował o nich media oprowadzający amerykańską delegację szef Yad Vashem Awner Szalew. – Widziałem, jak Bush miał łzy w oczach – opowiadał.

Bush przyznał się do poważnego grzechu zaniechania, jaki popełniły podczas wojny Stany Zjednoczone -Władysław Bartoszewski

Tym samym amerykański prezydent poruszył jedną z najbardziej drażliwych kwestii związanych z Holokaustem: dlaczego alianckie lotnictwo nie zrobiło nic, aby ratować mordowanych masowo w komorach gazowych Żydów. Spór historyków na ten temat trwa od lat, ale do tej pory rząd USA nigdy nie przyznał, że popełnił błąd.

– To bardzo ważne oświadczenie. Choć wszyscy od dawna wiedzieli, że Amerykanie mogli to zrobić, żaden przywódca nie miał odwagi tego głośno powiedzieć. Lepiej późno niż wcale. Bush w ten sposób przyznał się do poważnego grzechu zaniechania, jaki popełniły podczas wojny USA – powiedział „Rz” prof. Władysław Bartoszewski, były więzień Auschwitz.

Od wiosny 1944 roku alianci osiągnęli pełne panowanie w powietrzu. Amerykańskie i brytyjskie samoloty nieniepokojone latały nad terytorium Trzeciej Rzeszy i okupowanych przez nią państw. Między innymi nad Auschwitz, któremu zrobiono doskonałe zdjęcia – wyraźnie było na nich widać miejsca kaźni.

Już wówczas pojawił się pomysł, żeby zbombardować komory gazowe i linie kolejowe, którymi przywożono do obozu kolejnych więźniów. Departament Wojny USA dowodził jednak, że podobna akcja byłaby „niepraktyczna” i wymagała odkomenderowania do niej samolotów niezbędnych na froncie.

Wiele lat później były senator George McGoven, który w czasie drugiej wojny światowej służył jako pilot bombowca Liberator, ujawnił jednak, że gdyby tylko wydano mu taki rozkaz, bez problemu mógłby zbombardować Auschwitz. Brał bowiem udział w nalocie na oddalone zaledwie kilka kilometrów fabryki.

– Prezydent Franklin Roosevelt popełnił poważny błąd, że tego nie zrobił – podkreślił McGoven. Według ekspertów ds. wojskowości pod koniec 1943 roku Amerykanie zajęli bazy lotnicze na terenie Włoch, z których samoloty mogłyby bez problemu dolecieć do Auschwitz.

Często w dyskusji na ten temat podnoszony jest argument, że alianci nie wiedzieli o horrorze, jaki rozgrywał się w niemieckim obozie zagłady. – To bzdura. Już od 1942 roku wszyscy na Zachodzie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co się dzieje. Pisały o tym nawet gazety – mówi „Rz” Piotr Cywiński, dyrektor muzeum w byłym obozie.

Wiadomości o Holokauście docierały na Zachód z dwóch źródeł: od polskiego podziemia niepodległościowego – słynny kurier Jan Karski – oraz od żydowskich uciekinierów z obozów, którym udało się przedostać do Szwajcarii.

– Rządy dwóch wielkich demokracji wiedziały, że w komorach gazowych mordowane są setki tysięcy ludzi i nie próbowały temu przeciwdziałać. Chociaż miały możliwość udzielenia pomocy, nie ruszyły palcem. To wstyd i hańba – powiedział „Rz” znany amerykański historyk David Wyman.

Otwartą kwestią jest natomiast to, czy bombardowanie coś by dało. – Armia Krajowa bardzo często wysadzała tory i Niemcom zajmowało sześć, góra 12 godzin, żeby je naprawić. Nie sądzę więc, by alianci byli w stanie ich powstrzymać. Takie bombardowanie miałoby prze- de wszystkim moralny, symboliczny wydźwięk – uważa prof. Bartoszewski.

Innego zdania jest Piotr Cywiński: – Wtedy, kiedy alianci mogli zrzucić bomby, zaczęły się najintensywniejsze mordy. Przywożono setki tysięcy węgierskich Żydów. Zniszczenie torów mogłoby zdezorganizować całą operację. Wszelkie opóźnienia mogły uratować tysiące istnień ludzkich. Każdy, kto zaniecha pomocy, jest współodpowiedzialny za zbrodnię.

O ewentualności zbombardowania komór gazowych w jednej z wydanych po wojnie książek pisał Winston Churchill, brytyjski premier w czasie drugiej wojny. Według niego ówczesna technika wojskowa nie pozwalała na dokonanie precyzyjnego nalotu i w ataku mogliby zginąć więźniowie.– Gdyby zbombardowano obóz z dużej wysokości, faktycznie z więźniów zrobiono by miazgę. Ale alianci brali przecież pod uwagę punktowe uderzenie za pomocą myśliwców: zniszczenie komendantury, wystrzelanie strażników i rozbicie bramy – mówi „Rz” historyk, prof. Paweł Wieczorkiewicz.

Wielu anglosaskich specjalistów argumentuje jednak, że podobna operacja i tak by nic nie dała, bo Niemcy szybko powyłapywaliby więźniów. A nawet gdyby rozbito komory gazowe, to można by ich było po prostu powystrzelać.– Trzeba było chociaż spróbować. Komory były głównym sposobem uśmiercania ludzi. Ich zniszczenie na pewno uratowałoby wiele istnień ludzkich – powiedział „Rz” były więzień obozu, prof. Józef Szajna.

Prof. Paweł Wieczorkiewicz twierdzi: – Amerykanie zachowali się w sprawie Holokaustu jak Poncjusz Piłat. Umyli ręce. Na piersi amerykańskiego orła, wbrew oficjalnej, waszyngtońskiej wersji historii, znajdują się poważne skazy.

Prof. Israel Gutman, więzień auschwitz, wiceszef Rady Oświęcimskiej

Rz: 20 sierpnia 1944 r. amerykańskie bombowce zbombardowały niemieckie zakłady chemiczne IG Farben leżące 5 km od obozu Auschwitz-Birkenau. Pamięta pan ten dzień?

Israel Gutman:

Pamiętam, że kiedy leciały samoloty, przestaliśmy pracować. Każdy próbował się gdzieś ukryć. Ja i ludzie z mojego komanda schowaliśmy się w jakimś dole. Ale dźwięk samolotów to była szczęśliwa chwila dla więźniów. Mieliśmy poczucie, jakby pierwszy raz dotarł do nas zewnętrzny świat.

W połowie 1944 r. był pan gotów zginąć za to, żeby obóz przestał istnieć?

Nie trzeba było bombardować całego obozu. Można było zniszczyć szlaki kolejowe albo krematoria. Było je widać nawet w nocy. Ze zdjęć aliantów wynika, że dało się dokładnie zlokalizować cele. Mogę mówić za siebie, ale ja ani przez chwilę nie łudziłem się, że wyjdę żywy z rąk hitlerowców. Zdawałem sobie sprawę, jak działa ta machina, że nawet w ostatniej chwili będą chcieli nas zlikwidować.

Brytyjczycy mówią, że zrobili pierwsze zdjęcia obozu w marcu 1944 r., a Amerykanie kilka miesięcy później. Obóz istniał już wtedy ponad dwa lata.

O tym, co się w nim działo, wiedzieli od początku. Rząd polski w Londynie słał regularne raporty na temat Auschwitz. Informował, że dokonuje się tam eksterminacji Żydów. Na Zachodzie na początku 1942 r. oficjalnie mówiło się o istnieniu hitlerowskich obozów koncentracyjnych. Wiadomo było, że w komorach gazowych morduje się ludzi wielu narodowości, ale zwłaszcza Żydów. To się nie działo na księżycu. Holokaust dokonywał się w cywilizowanej części świata i alianci dobrze o tym wiedzieli.

Dlaczego pana zdaniem nie zdecydowano się na takie naloty?

Alianci uznali, że muszą skoncentrować wysiłki na walce z hitlerowską machiną wojenną i nie mogą marnować sił na obiekty cywilne, a za taki uznawali Auschwitz.

Ignorowali więc apele o powstrzymanie eksterminacji ludzi. Nie można wykluczyć, że jakiś wpływ na decyzję miał antysemityzm istniejący w Europie i USA. Politycy mogli się obawiać, że przeznaczenie znacznych sił na ratowanie Żydów nie będzie zbyt popularne. Tymczasem w drugiej połowie 1944 r. zgładzono w Auschwitz setki tysięcy węgierskich Żydów. Nie wiem, czy dałoby się ich uratować, ale przynajmniej linie kolejowe trzeba było zniszczyć.

Kto ponosi za to moralną odpowiedzialność?

Ważniejsze od odpowiedzialności jest to, aby świat wyciągnął z tego lekcję na przyszłość.

rozmawiał Wojciech Lorenz

William Vanden Heuvel, prezes Instytutu Roosevelt

a

Rz: Czy Amerykanie powinni bombardować Auschwitz?

William Vanden Heuvel:

Właściwe pytanie powinno brzmieć: co tak naprawdę dało się wówczas zrobić? To była inna wojna niż dzisiejsze, inna technologia. Trzeba również pamiętać, że żaden z czołowych przywódców żydowskich nie domagał się zbombardowania Auschwitz. Nawet przyszły premier Izraela Dawid Ben Gurion był temu zdecydowanie przeciwny. Zrzucanie dzisiaj odpowiedzialności na Roosevelta jest nie w porządku. Takie rozwiązanie nie zostało nawet mu przedstawione. Rozważano to na niższych szczeblach.

Czyli jednak ktoś się nad tym zastanawiał?

Niewątpliwie byli ludzie, którzy zdawali sobie sprawę z okropieństw, jakie się działy w obozach. Ale co można było zyskać na zbombardowaniu Auschwitz? Co po takim bombardowaniu zrobiliby Niemcy? Sami by się schowali w bezpiecznym miejscu, a potem przystąpiliby do dalszego zabijania Żydów. Komory nie były im do tego konieczne. Nawet po zamknięciu obozu w listopadzie 1944 roku Niemcy prowadzili dalszą eksterminację. Do samego końca. Niektórzy mówią, że należało bombardować infrastrukturę kolejową. Ale to było robione, a Niemcy w krótkim czasie byli w stanie ją zreperować. I nawet gdyby się udało, to jak pan myśli, co Niemcy zrobiliby z Żydami w wagonie stojącym na zniszczonym torze? Zabraliby ich do hotelu?

Czyli ludzie w Waszyngtonie uznali, że lepiej nie robić nic?

Nie. Podjęli decyzję, że najlepszym rozwiązaniem będzie jak najszybsze doprowadzenie tej wojny do końca. I na tym skoncentrowano wszystkie wysiłki. Każdy dzień wojny kosztował życie tysięcy Żydów.

W Muzeum Holokaustu są nagrania z amerykańskich bombardowań fabryk Farben niedaleko Auschwitz, w których produkowano sztuczną gumę. Argument krytyków brzmi: skoro dało się zbombardować te zakłady, to czemu nie Auschwitz.

Ale prawda jest taka, że wtedy na tych taśmach nie było widać tego, co widać na nich dziś. Nie wiedziano, czego szukać, jak odczytywać te obrazy.

Czemu ten temat jest dziś przedmiotem tak zażartej debaty?

Myślę, że chodzi o to, by zdyskredytować ówczesne przywództwo żydowskie w USA. Decyzja, by nie bombardować Auschwitz, została przez nie poparta. Było to jednak zrozumiałe: bombardowanie Żydów byłoby dla nich trudne do przyjęcia, tym bardziej że mogło nic nie dać.

rozmawiał Piotr Gillert

Instytut Pamięci Męczenników Holokaustu: www.yadvashem.org

Amerykański przywódca wypowiedział te słowa, gdy zwiedzał muzealną ekspozycję poświęconą Zagładzie europejskich Żydów. W pewnym momencie zatrzymał się na dłużej przy ogromnych zdjęciach Auschwitz z lotu ptaka zrobionych przez alianckich lotników w 1944 roku.

– Powinniśmy byli to zbombardować – powiedział stojącej obok sekretarz stanu Condoleezzie Rice. Słowa te usłyszał i poinformował o nich media oprowadzający amerykańską delegację szef Yad Vashem Awner Szalew. – Widziałem, jak Bush miał łzy w oczach – opowiadał.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021