Obama: zakończyć podziały rasowe

Ameryka musi zacząć szczerze rozmawiać o tym, co dzieli czarnych i białych – oznajmił kandydat na prezydenta

Publikacja: 19.03.2008 03:29

Barack Obama

Barack Obama

Foto: AFP

W dotychczasowej kampanii demokrata Barack Obama starał się unikać tematu rasy, by nie zostać zaszufladkowany jako czarny kandydat. Okazało się jednak, że tego tematu nie da się pominąć. W ostatnich dniach Obama znalazł się pod ostrzałem mediów i internautów w związku z uznawanymi za rasistowskie wypowiedziami zaprzyjaźnionego z nim pastora Jeremiaha Wrighta. Wczoraj rano w transmitowanym na żywo przez wszystkie stacje informacyjne przemówieniu w Filadelfii ciemnoskóry senator z Illinois postanowił wyjaśnić Amerykanom, co sądzi o podziałach rasowych.

Obama przyznał, że słyszał niektóre z kontrowersyjnych kazań Wrighta, który w ostrych słowach obwinia białych o problemy czarnej społeczności i twierdzi, że ataki z 11 września były dla Ameryki karą za agresywną politykę zagraniczną.

– Czy zdecydowanie odrzucam wiele z jego poglądów politycznych? Oczywiście, podobnie jak wielu z was odrzuca wiele uwag, jakie padły z ust waszego pastora, księdza czy rabina – powiedział Obama.

W oczach krytyków Wright jest lewackim rasistą. Dla licznych czarnych pastorów w Ameryce jest jednak jednym z najważniejszych źródeł inspiracji. Jak twierdzi Frederick Haynes, czarny kaznodzieja z Teksasu, w ostatnich tygodniach na Wrighcie dokonano „medialnego linczu”, sprowadzając całe jego nauczanie do paru fragmentów wypowiedzi wyrwanych z kontekstu.

By przekonać szerokie rzesze wyborców, że nie jest kryptorasistą, a jednocześnie nie zrazić do siebie czarnych wyborców, Barack Obama musiał stąpać po bardzo cienkim lodzie.

To Wright przyciągnął 20 lat temu wychowanego w ateistycznej rodzinie Obamę do religii, to on udzielił mu ślubu, chrzcił jego dzieci.

– On ma wady, ale jest dla mnie jak rodzina – przyznał Obama, dodając, że nie zamierza zerwać z pastorem, tak jak nie zamierza zrywać z białą babką, która kiedyś zszokowała go rasistowskimi uprzedzeniami wobec czarnego mężczyzny spotkanego na ulicy. Jego zdaniem oba przykłady pokazują, jak głęboko zakorzenione są rasowe stereotypy.

Obama podkreślił, że mimo ogromnego postępu, jaki w kwestiach rasowych dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach w Ameryce, biali i czarni wciąż nie potrafią obiektywnie spojrzeć na to, co ich dzieli. Jego zdaniem czarnoskórzy Amerykanie muszą przestać patrzeć na swoje problemy (takie jak rozkład życia rodzinnego czy wysoka przestępczość) z perspektywy ofiary, a biali muszą otwarcie przyznać, że historia niewolnictwa i segregacji rasowej jest źródłem wielu chorób toczących czarną społeczność.

– Jeśli teraz się od tego odetniemy i każdy wróci do swego kąta, nigdy nie uda nam się zebrać, by rozwiązać wreszcie największe problemy tego kraju – dodał, wymieniając takie palące sprawy, jak naprawa pogrążającej się w kryzysie gospodarki, reforma służby zdrowia czy zakończenie wojny w Iraku.

Obama starał się pokazać, że jako wychowany przez białych dziadków syn kenijskiego studenta i białej Amerykanki oraz mąż Murzynki, w której żyłach płynie krew niewolników, jest kandydatem „ponadrasowym”.

– Mam braci, siostry, bratanice, siostrzeńców, wujków i kuzynów wszystkich ras i odcieni skóry, rozsianych po trzech kontynentach – mówił Obama, który w dzieciństwie przez kilka lat mieszkał w Indonezji i którego urodzona z drugiego małżeństwa matki siostra jest pół-Indonezyjką.

– Nie jestem aż tak naiwny, by sądzić, że możemy przezwyciężyć podziały rasowe w jednych wyborach. Ale od czegoś trzeba zacząć – dodał.

– Rasizm to opoka, na której założono ten kraj i na której wciąż jest on oparty – twierdzi pastor Jeremiah Wright, który jak mało kto wpłynął na duchowe życie Baracka Obamy.

Choć najsłynniejszy bojownik o równouprawnienie czarnych Martin Luther King, od którego tragicznej śmierci minie wkrótce 40 lat, jest dziś narodowym bohaterem, Wright ma co do jednego rację: rasa wciąż dzieli Amerykanów.

Nie w takim stopniu i nie w takim sensie jak za czasów Kinga. Dowodem jest ogromny wzrost znaczenia czarnych polityków. Wystarczy przypomnieć, że dyplomacją USA kierował najpierw Colin Powell, teraz Condoleezza Rice. Gdy w latach 80. inny czarny kaznodzieja Jesse Jackson startował w prawyborach demokratycznych, skazany był na porażkę dlatego, że był postrzegany jako kandydat czarnych. Czarni mieli i mają inne problemy niż reszta społeczeństwa. Wielu żyje w gettach, nie umie wyrwać się z błędnego koła złego wykształcenia, narkotyków i przemocy. Gdy w 2005 r. huragan Katrina obnażył realia murzyńskiego getta, wielu białych Amerykanów było w szoku. Według Obamy problemu tego nie da się rozwiązać bez białych. – Musimy się nauczyć żyć razem jak bracia lub zginąć razem jak głupcy – mówił Luther King.

W dotychczasowej kampanii demokrata Barack Obama starał się unikać tematu rasy, by nie zostać zaszufladkowany jako czarny kandydat. Okazało się jednak, że tego tematu nie da się pominąć. W ostatnich dniach Obama znalazł się pod ostrzałem mediów i internautów w związku z uznawanymi za rasistowskie wypowiedziami zaprzyjaźnionego z nim pastora Jeremiaha Wrighta. Wczoraj rano w transmitowanym na żywo przez wszystkie stacje informacyjne przemówieniu w Filadelfii ciemnoskóry senator z Illinois postanowił wyjaśnić Amerykanom, co sądzi o podziałach rasowych.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017