W manifestacji, która do zmroku przebiegała bez incydentów, wzięło udział kilka tysięcy ludzi. Maszerowali przez miasto z zapalonymi świeczkami i kserokopiami zdjęć ofiar zamieszek z 1 marca i aresztowanych później opozycjonistów. Młodzi mężczyźni rwali na kawałki czarną taśmę do pakowania i rozdawali uczestnikom, by zawiązywali je sobie na rękawach.
Już od południa na głównych placach i bulwarach armeńskiej stolicy stały szeregi uzbrojonych w długie pałki i tarcze policjantów. Funkcjonariusze z psami sprawdzali samochody parkujące koło opery, gdzie tradycyjnie protestuje opozycja. Tym razem manifestanci nie zostali dopuszczeni do opery, ruszyli więc w kierunku placu Republiki, przy którym są gmachy rządowe, a później na skwer przed ambasadą Włoch, gdzie trzy tygodnie wcześniej doszło do krwawych zamieszek – najpoważniejszych w historii niepodległej Armenii. Zginęło wówczas siedmiu demonstrantów i jeden policjant.
Po 20 dniach stanu wyjątkowego, wprowadzonego w Erewanie po wydarzeniach 1 marca, opozycja ma bardzo utrudnione zadanie. Władze zmieniły nagle prawo dotyczące zgromadzeń. Teraz wiece, które zdaniem służby bezpieczeństwa zagrażają porządkowi społecznemu, są nielegalne. Nielegalna była i piątkowa manifestacja. Miała charakter przechadzki przez miasto, bez wystąpień i haseł. Dlatego policja ograniczyła się do blokowania niektórych ulic i nawoływania uczestników, by się rozeszli.
Prokuratura generalna podaje, że po krwawych zamieszkach aresztowano 107 osób. Głównie polityków opozycji, wśród nich byłego szefa dyplomacji Aleksandra Arzumaniana, któremu – jak mówi „Rz” szef grupy prowadzącej śledztwo Hakop Garachanian – grozi do 15 lat więzienia za próbę przejęcia władzy bezprawnymi metodami.
Innych oskarżono o przemoc wobec policji czy nielegalne posiadanie broni. – To najpoważniejsze represje w kraju od rozpadu ZSRR. Armenia ma ponad 100 więźniów politycznych – mówi politolog związany z liderem opozycji Lewonem Ter-Petrosjanem. – Nie ma żadnych więźniów politycznych – zapewniał trzy dni temu w parlamencie Serż Sarkisjan, premier i zwycięzca wyborów prezydenckich z 19 lutego, uznanych przez opozycję za sfałszowane.A prokurator Garachanian dodaje: – To, że aresztowani są także politykami, nie ma nic do rzeczy. Oni się dopuścili przestępstw kryminalnych. Polityk, podobnie jak artysta czy prawnik, też może być kryminalistą.