Rz: Skąd tak nagłe zainteresowanie zamkiem Colditz jako miejscem polsko-niemieckiego pojednania?
Karl Georg Wellmann: Bo się do tego doskonale nadaje. W oflagu w Colditz internowani byli przywódcy powstania warszawskiego, tacy jak generałowie Tadeusz Bór-Komorowski oraz Antoni Chruściel. Przebywał tam także admirał Józef Urug, a grupa polskich oficerów była przez kilka lat najliczniejsza po Anglikach. Nie jest to rzecz powszechnie znana. Z tego powodu Colditz powinien być jednym z miejsc, w których w przyszłym roku odbędą się uroczystości 70-lecia wybuchu II wojny światowej. Zamek mógłby być też miejscem badań historycznych nad losami internowanych oficerów II wojny i jeńców wojennych oraz siedzibą międzynarodowego muzeum o takiej tematyce. Pierwszym krokiem będzie nawiązanie kontaktów z Muzeum Powstania Warszawskiego i innymi placówkami w Polsce.
Colditz był wzorcowym oflagiem, jeńcom powodziło się tam stosunkowo dobrze. Funkcjonuje przede wszystkim w pamięci Brytyjczyków, którzy czynili cuda, by się stamtąd wyrwać.
Dla Polaków pamięć o Colditz ma wielkie znaczenie symboliczne, dla Brytyjczyków bardziej emocjonalne. W Anglii powstało wiele filmów i książek o licznych próbach ucieczek z zamku. W przygotowaniach uczestniczyli także Polacy, co wzmacnia symbolikę polskich losów wojennych. Miejsce to jest atrakcją turystyczną i należy je dobrze wykorzystać, choćby do przedstawienia mało znanych w Niemczech dziejów powstania warszawskiego. Jest tam schronisko młodzieżowe. Nic nie stoi na przeszkodzie, by odbywały się spotkania w ramach polsko-niemieckiej wymiany młodzieżowej.
Czy nie utrudni to realizacji innych wspólnych planów? Mówi się o utworzeniu w Berlinie polsko-niemieckiego centrum, które miałoby powstać na należącej do Polski działce. Strona niemiecka miałaby sfinansować budowę.