Skład nowego rządu ma zostać ogłoszony w ciągu sześciu tygodni. Faymann jest optymistą. - Nie sądzę, by negocjacje trwały aż sześć miesięcy, tyle co w roku 2006 - powiedział dziennikarzom.
Oba ugrupowania poniosły duże straty we wrześniowych wyborach. SPÖ uzyskała zaledwie 29,3 procent głosów. To najgorszy wynik socjaldemokratów. Jeszcze gorzej wypadła chadecja, otrzymując 26 procent głosów. O odnowieniu sojuszu przesądził nieoczekiwany sukces nacjonalistów. Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) Heinza Christiana Strachego, otrzymała 17,5 procent głosów i znalazła się na trzecim miejscu, zwiększając swój stan posiadania aż o 7 punktów w porównaniu z rokiem 2006; Sojusz na rzecz Przyszłości Austrii (BZÖ) Jörga Haidera uzyskał aż 10,7 procent głosów (w roku 2006 - 7 procent).
Faymann „postawił wszystko na jedną kartę” - twierdzi dziennik „Die Presse”. „Sojusz z chadekami zapewni mu 108 mandatów w 183-osobowej Radzie Narodowej” - przypomina. Chadecja uczyniła gest pojednania wobec socjaldemokratów wymieniając po wyborach kierownictwo. Wilhelma Molterera zastąpił Josef Pröll, który opowiada się za kontynuacją współpracy z lewicą.
Przyszły premier Werner Faymann urodził się w 1960 w Wiedniu. Już w szkole średniej zaczął robić karierę polityczną. Jako przewodniczący wiedeńskiej Młodzieży Socjalistycznej w 1983 roku organizował demonstracje przeciw wizycie Papieża Jana Pawła II w Austrii. Potem studiował prawo, ale go nie ukończył. W 2007 roku został ministrem transportu, innowacji i technologii w rządzie Alfreda Gusenbauera. 16 czerwca 2008 roku na zjeździe SPÖ w Linzu wybrano go na następcę Gusenbauera głosami 98 procent delegatów.
Mieszka w wiedeńskiej dzielnicy Liesing. Jest żonaty, ma córkę. Łączy go wieloletnia przyjażń z 89-letnim Hansem Dichandem wydawcą „Kronen Zeitung", największego bulwarowego dziennika Austrii, który w latach 90. wylansował lidera nacjonalistów Haidera, ale teraz zmienił front i popiera lewicę.