Tak. Pozwolili nam godzinę porozmawiać w areszcie. Bardzo się cieszyłam, że mogę go zobaczyć, ale to było też bardzo ciężkie przeżycie. Siedzieliśmy w tych szklanych klatkach naprzeciw siebie i rozmawialiśmy przez telefon. Bardzo bym chciała pomówić z nim o tylu rzeczach, ale tak naprawdę większość czasu zajęła nam rozmowa o tym, czego potrzebuje, co trzeba mu przywieźć. Wie pani, w więzieniu człowiek nie ma wiele, ale jednak obrasta niezbędnymi rzeczami. Ale wszystko zostało tam, w kolonii. Tutaj Misza przyjechał bez najpotrzebniejszych rzeczy.
[b]A jak on się czuje? Czy też ma nadzieję, że jednak nie zapadnie wyrok skazujący?[/b]
Jest w bojowym nastroju, czuje się dobrze i chce podjąć walkę. Nie powiedział tego wprost, ale myślę, że on też liczy, że może tym razem nie spełni się czarny scenariusz. Chodzi o to, żeby dali mu szansę, by walczył o siebie. Jeśli proces byłby uczciwy, to nie mogliby go skazać.
[b]Gdy przewożono go do Moskwy, władze trzymały to w głębokiej tajemnicy. Dlaczego?[/b]
Nie rozumiem tego i żaden rozsądny człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Zachowują się, jakby on był strasznym zagrożeniem. Cała ta tajemniczość, środki bezpieczeństwa, setki milicjantów przed sądem. Czy oni myślą, że ktoś szykuje zbrojną akcję, żeby go odbić? Nie wiem. To niepoważne. Nie pozwalają mu też normalnie rozmawiać z adwokatami. Gdy w sądzie chciał przekazać im materiały przez tę szczelinę w klatce, ochrona od razu się na nie rzuciła i przechwyciła. Przecież to jest łamanie podstawowych praw. Jak adwokaci mają pracować, jeśli nie mogą z nim nawet spokojnie porozmawiać?
[b]Przed sądem we wtorek zebrali się ludzie, którzy uważają, że ten proces jest niesprawiedliwy. Ale nie było ich wielu...[/b]