Na wstępie spotkania zorganizowanego przez Partię Pracy (Labour Party) w Irish Centre w dzielicy Hammersmith, Miliband podziękował obywatelom państw członkowskich, którzy mieszkają i pracują na Wyspach za bycie częścią brytyjskiego społeczeństwa. Podkreślał, że w przeciwieństwie do Brytyjczyków, których entuzjazm w stosunku do Unii Europejskiej nie co najmniej umiarkowany, obywatele państw członkowskich najlepiej powinni wiedzieć, że Wielka Brytania potrzebuje nie tylko efektywnej polityki międzynarodowej ale także unijnej. Jednocześnie zachęcał do wzięcia udziału w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego i oddania głosu na kandydatów Partii Pracy.
- Wielka Brytania jest lustrem Europy poprzez fakt, że mieszka tu tylu obcoktajowców – mówił David Miliband. – Oni też powinni walczyć w tych wyborach o swoją wizję kraju – dodawał.
Brytyjski minister spraw zagranicznych otwarcie sugerował, że obywatele nowych państw członkowskich, m.in. Polacy powinni poprzeć właśnie kandydatów proeuropejskiej Partii Pracy. Bo to właśnie ona pięć lat temu otworzyła dla nas rynek pracy i nadal mino rosnącego na Wyspach bezrobocia jest zdania, że napływ siły roboczej z „nowych” państw Unii Europejskiej jest dla Wielkiej Brytanii korzystny. - Polacy powinni głosować; to nasz obowiązek. Na kogo? To jednak bardzo indywidualna sprawa – uważa Robert Nowakowski. – Najważniejsze by jednak pokazać Brytyjczykom, że jesteśmy aktywną społecznością stanowiącą część tego społeczeństwa.
Wśród Polaków, którzy przyszli na spotkanie z Milibandem, pojawiały się jednak opinie, że polscy kandydaci do Parlamentu Europejskiego na pewno tracą na tym, że nie zabiegają o głosy mieszkającej w Wielkiej Brytanii Polonii. - Brakuje nam jasnego sygnału ze strony polskich eurokandydatów; chęci spotkania czy porozmawiania z nami - mówi Nowakowski. – Z drugiej strony żyjemy tutaj i powinniśmy się zastanowić czy będą tutaj powinniśmy głosować na kandydatów z Polski czy może jednak tych lokalnych, którzy być może mogą dla nas zrobić nieco więcej.
Dlatego Polacy dopytywali ministra czy kandydaci na europarlamentarzystów mogą pomóc w likwidacji potrzebnej by legalnie pracować tzw. rejestracji WRS (Workers Registration Scheme) za którą Polacy wciąż muszą płacić 90 funtów oraz czy w zamian za głosy Polaków europosłowie Partii Pracy mogliby poprzeć kandydaturę Jerzego Buzka na szefa Parlamentu Europejskiego.