Gdy po północy Mohammad Sohail szykował się do zamknięcia sklepu w stanie Nowy Jork, wymachujący kijem bejsbolowym czterdziestolatek zaczął domagać się od niego pieniędzy. – Mówił: pospiesz się, dawaj pieniądze, dawaj pieniądze – opowiadał Sohail telewizji CNN. Sklepikarz zachował jednak zimną krew, sięgnął pod ladę po strzelbę i rozkazał niedoszłemu bandycie, by odłożył kij i uklęknął. Wtedy napastnik zaczął błagać o wybaczenie i tłumaczyć, że zdecydował się na napad tylko dlatego, że jego rodzina głoduje.
– To był dorosły facet, a płakał jak dziecko – wspomina sklepikarz, który kazał przestępcy przyrzec, że więcej nikogo nie napadnie, po czym dał mu chleb i 40 dolarów. Zdziwiony dobrocią ofiary napastnik nie tylko obiecał poprawę, ale stwierdził, że też chce być muzułmaninem. – Powiedziałem: gratulacje. Jesteś już muzułmaninem i od teraz nazywasz się Nawaz Szarif Zardari (to mieszanka imion i nazwisk dwóch pakistańskich prezydentów – przyp. red.) – mówił dobroduszny sprzedawca. Panowie rozstali się, ściskając sobie dłonie.
Sklepikarz nie żąda ścigania przestępcy, chociaż ten i tak może mieć kłopoty, bo cały napad został zarejestrowany przez kamery przemysłowe i wyemitowany w lokalnej telewizji, więc policja może go odnaleźć.
A czy to możliwe, że napastnik dotrzyma słowa, nigdy więcej nikogo nie napadnie i będzie żył jak pobożny muzułmanin? – Oczywiście, że taka zmiana jest możliwa. I takie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza pod wpływem dużego stresu, choć rzecz jasna wszystko zależy od człowieka – tłumaczy „Rz” dr James Alvarez, psycholog i ekspert ds. negocjacji z porywaczami, współpracujący między innymi z nowojorską policją. – To piękna i inspirująca historia jak z bajki. Warta podkreślenia jest zwłaszcza odwaga sprzedawcy i okazane przez niego miłosierdzie, choć prawdopodobnie miał prawo nawet zastrzelić napastnika – dodaje Alvarez.