O tym, że oficer Wehrmachtu Wilhelm Hosenfeld uratował w Warszawie od zagłady pianistę Władysława Szpilmana, świat dowiedział się kilka lat temu z filmu Romana Polańskiego "Pianista". Instytut Yad Vashem postanowił przyznać pośmiertnie Hosenfeldowi tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.
Wyróżnienie przyjęli w piątek w Muzeum Żydowskim w Berlinie syn i córka Hosenfelda. – Mój ojciec interweniował przed śmiercią w Yad Vashem w sprawie uhonorowania człowieka, któremu zawdzięcza życie – mówił podczas uroczystości Andrzej Szpilman, syn pianisty. Apelował do władz Niemiec, by odznaczyły Hosenfelda. Polska zrobiła to dwa lata temu. Lech Kaczyński przyznał Hosenfeldowi Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.
Oficer Wehrmachtu, zdecydowany przeciwnik Hitlera, jest 461. Niemcem, który otrzymał tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Dla porównania na liście Yad Vashem jest 6135 Polaków, prawie 5 tysięcy Holendrów i ponad 2 tysiące Ukraińców. – Tytuły, uznanie i wdzięczność dla Niemców, którzy gotowi byli ryzykować życiem, chroniąc Żydów, w żadnym stopniu nie umniejszają niemieckiej winy i odpowiedzialności za Holokaust – mówi „Rz” Ralph Giordano, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego.
Sam został uratowany w Hamburgu przez niemiecką rodzinę i cudem uniknął śmierci. Przypomina, że do wybuchu wojny większość z liczącej około 500 tys. osób społeczności żydowskiej Niemiec zdołała wyemigrować. W Berlinie ukrywało się w latach wojny około 7 tysięcy Żydów, z tej liczby przeżył co piąty. W całych Niemczech ocalało kilkakrotnie więcej. Także dzięki takim ludziom jak Hosenfeld. Służył w Warszawie jako oficer sportowy. Pomagał Polakom, dostarczając im fałszywe dokumentu i zatrudniając przy obiektach sportowych. Szpilmana spotkał jesienią 1944 r. w jego kryjówce. Przynosił mu jedzenie, później pozwolił uciec. Po wojnie Hosenfeld dostał się do radzieckiej niewoli i został skazany na śmierć za działalność antyradziecką. Karę zamieniono mu na 25 lat więzienia. Zmarł w łagrze pod Stalingradem siedem lat po wojnie.